Te kilka słów, które tu dziś zapiszę to moja wstępna, bardzo wstępna opinia na temat tej dwójki, na głębsze stanowisko przyjdzie jeszcze czas 😉
Jeśli chodzi o Fix, to przez te pierwsze kilka dni, nakładałam go na skórę saute, ewentualnie na pędzel do podkładu (mój EL Double Wear zawsze nakładam “na mokro” bo szybko zasycha, więc używam jakieś mgiełki, ot Avon lub Sanoflore) i na sam finisz. Myślę, że dwie warstwy – przed i po to za wiele. Wystarczy mi lekkie spryskanie pędzla Hakuro nr 51 i dodatkowo na zwieńczenie makijażu. Efekt – porcelanowa buzia bez strat w makijażu przez caluśki dzień (wcześniej na nosie od chusteczki i od noszenia okularów podkładu ubywało w ciągu dnia 😉 Ja jestem zachwycona! Mimo, że spektakularnego nawilżenia nie odnotowałam, produkt ma ogromny plus za utrwalanie, blask, który dodaje mojej skórze i brak efektu maski (choć makijaż jest mega “scementowany” i nie do ruszenia). Póki co nie żałuję pieniędzy wydanych na tą mgiełkę, pieniędzy niemałych bo w kwocie 85zł/100ml.
Co rzecz się tyczy korektora to tutaj również pełen aplauz. Odcień jest absolutnie idealny dla odcienia mojej cery. Ładnie się stapia ze skórą, ukrywa sińce i co najważniejsze rozświetla cerę wokół oczu, nie włazi w zakamarki (ok zmarszczki, których u mnie w tych okolicach jest bez liku;) i nie wysusza. Takie są moje oczekiwania względem korektora i wszystko to tutaj znajduję. Te, których używałam wcześniej zawsze miały jakieś mniejsze czy większe mankamenty (Boi-ing od benefit wysuszał i podkreślał skórki, Dermacol źle się wtapiał i brudził wszystko niemiłosiernie).
Kolejne hity MAC, co tylko potęguje moją chęć by spróbować i odkrywać więcej 😀