Popularne wpisy

Chanel Eyes Collection
Zobacz Wpis
Chanel Hydra Beauty
Zobacz Wpis
Burberry Complete Eye Palette
Zobacz Wpis
Na górę
10 lut

Lirene Anti-Aging Mleczko przeciwzmarszczkowe do demakijażu

Projektu “denko” jako takiego w tym i kolejnym miesiącu nie będzie z kilku przyczyn, m.in. mam tu na myśli wyjazd, długi i daleko (o tym więcej niebawem), wizytacja gości i chęć pozbycia się zalegających reklamówek z pustymi pudełkami a przede wszystkim fakt, że większość produktów, które sięgnęły dna recenzowałam już na blogu, więc nie widzę powodu by kolejny raz wspominać o żelu pod prysznic czy maseczce do stóp 😉
Ale była prośba by taki post się pojawił więc powiem słów kilka o produkcie, który jeszcze nie gościł na łamach bloga, a który został kilka dni temu przeze mnie opróżniony. Tak, przeze mnie mimo, że napis głosi, że dla skóry dojrzałej. Wychodzę bowiem z założenia, że kosmetyk tego typu ma swoje podstawowe zadanie, a od likwidacji zmarszczek są kremy, sera i inne cudeńka (których nota bene używam). Tak więc moi drodzy oceniam produkt pod kątem wydajności i skuteczności w działaniu polegającym na codziennym pozbyciu się kosmetyków kolorowych, zanieczyszczeń i innego ustrojstwa z twarzy tak by była czyściutka i przygotowana do dalszych pielęgnacyjnych kroków.

Za cenę około 12 złotych polskich dostajemy 200 mililitrów dość rzadkiego mleczka o świeżym i bardzo ładnym zapachu, które nakładałam na buzię, masowałam, masowałam i zmywałam wodą (w zaleceniach stoi napisane by używać płatków kosmetycznych) . Robię tak zawsze z mleczkami by uniknąć niechcianej warstewki i “mgły”, która bardzo często gości u mnie po zastosowaniu tego typu produktu (stąd większą sympatią darzę micele). By zmyć makijaż w stopniu zadowalającym potrzebuję 2-3 dozy więc wydajność mleczka goszczącego w niniejszym poście oceniam na średnią (choć trzeba zaznaczyć, że używam wielu kosmetyków kolorowych na co dzień, w tym te utrwalające makijaż-fixy i inne miksy; nie używam natomiast tuszy wodoodpornych i intensywnie napigmentowanych pomadek). Po dwu-, trzykrotnym zmyciu mleczko bardzo fajnie radzi się sobie ze wszystkim prócz oczu, a dokładniej pozostawia delikatne odbicia od tuszu, więc by uzyskać efekt zadowalającej czystości sięgam po płyn do demakijażu oczu (robię tak właściwie w przypadku większości mleczek, no może prócz Vichy). O! teraz jest jak trzeba 🙂 Skóra jest oczyszczona, nie ma uczucia suchości i ściągnięcia twarzy.




Reasumując jest to dobre mleczko, które w pięciostopniowej, obsessyjnej skali mleczek do demakijażu, dostaje ode mnie czwóreczkę z minusem. A u Was? Mleczka czy micelki?

Obsession