Popularne wpisy

Chanel Eyes Collection
Zobacz Wpis
Chanel Hydra Beauty
Zobacz Wpis
Burberry Complete Eye Palette
Zobacz Wpis
Na górę
22 mar

CHI Pasta do stylizacji włosów Molding Clay Texture Paste

Stylizacje na mojej głowie to mój chleb powszedni. Nie są one jakiś wyższych lotów i sprowadzają się głównie do kucyka, warkocza, koka lub innego fikuśnego upięcia, za to właściwie nigdy nie chodzę w włosach puszczonych swobodnie. Po prostu nie lubię wchodzących do ust czy oczu kosmyków; chcę mieć jasny i otwarty widok na świat 😉 Pianki i lakiery idą w użycie z rzadka, za to gumy, pasty i glinki modelujące to moi sprzymierzeńcy kontrolujący ład czy nieład mojej czupryny. Od lat moim faworytem w kwestii radzenia z moimi niesfornymi kosmykami jest tania, poczciwa guma od firmy Joanna. Zamiennika czy lepszego odpowiednika nie znalazłam póki co, ale trzeba też przyznać, że z lenistwa czy też z przyzwyczajenie specjalnie nie szukałam, bo i po co skoro to co dotychczas uzywałam świetnie sprawdzało się w tej roli?
Pasta CHI będąca przedmiotem dzisiejszej rozprawki, trafiła do mnie kilka miesięcy temu, poużywałam w wielu warunkach, w tym w tych ekstremalnych i przychodzę się z Wami podzielić tymi moimi spostrzeżeniami.
Produkt otrzymujemy w okrągłym, średniej wielkości pudełeczku, taki sobie ładny, nowoczesny dizajn w kolorze biało-czerwonym. Ładnie! Podoba mi się! Podoba mi się też zapach, który jest delikatny, bardzo przyjemny i długo utrzymuje się na włosach po naniesieniu produktu. Konsystencja zdecydowana, zwarta, lekko odpuszcza po kilkukrotnym przesunięciu paluszkami po białej powierzchni. Rozcieram to co pobrałam na dłoni i wcieram, wygładzam, skręcam, słowem wszystko to co potrafię wyczarować z moim włosami w zależności od nastrojów konkretnego dnia. Działanie jest średnie, nie jest to silny, megacementujący produkt, ale dzięki temu włosy są sprężyste i nie mamy efektu „mokrej włoszki” czy nakrycia głowy, które zostawmy zmotoryzowanym 😉 Fajnie, że po zastosowaniu włosy są lśniące, ale nie jest to bynajmniej efekt tandety. Po kilku godzinach od ułożenia tego i owego zauważam, że moja misterna konstrukcja koka nieco się zawala ale tak mam równiez w przypadku gumy od Asi więc nie jest to minus.

I wszystko było by pięknie, i wszystko było by cacy gdyby nie jeden fakt, który powoduje, że sięgam po produkt tylko od święta. Moje włosy są z rodzaju normalnych, z tendencją do lekkich przesuszeń, tłuściochem nie jestem zdecydowanie, ewentualnie lekko u nasady trzeciego dnia (choć staram się myć włosy co drugi dzień). Glinka natomiast zmienia w tempie ekspresowanym, już następnego dnia po zastowaniu, moje włosy w tłuściocha dlatego nie pozostaje mi nic innego jak ich równie ekspressowe umycie.
Mimo więc szeregu fajnych plusów które produkt oferuje, nie sposób przy moich włosach stosować jej codziennie, a jedynie na większe wyjścia. A szkoda bo chętkę mam większą. Wydajność jest bezdyskusyjna bo wystarcza zaledwie odrobina by wymodelować co trzeba więc albo zacznę chodzić częściej na bale w karnawale 😉 albo…


Cena pasty to koszt około 30 – 40zł w zależności od miejsca (ja swoją mam ze sklepu Ambasada Piękna)

Obsession