Popularne wpisy

Chanel Eyes Collection
Zobacz Wpis
Chanel Hydra Beauty
Zobacz Wpis
Burberry Complete Eye Palette
Zobacz Wpis
Na górę
9 kwi

Co i jak…

z moimi brwiami, czyli co robię by tak cudnie się prezentowały a innych zachwycały /brecht/.
Otóż kilka prostych zasad które stosuję pozwala mi się cieszyć lookiem świeżym i nienagannym XD Ale do rzeczy, bo jak tego nie zrobię to popłynie potok niepotrzebnych słów, co wielbię często i gęsto.

Ważna sprawa by utrzymać niesforne włoski w ryzach to ich czesanie i przycinanie. A więc moimi sprzymierzeńcami od lat jest umyta szczoteczka po tuszu oraz małe nożyczki. Wszystkie włoski unoszę za pomocą szczotki ku górze a te wystające poza górną linię bezlitośnie ścinam. Wtedy to unikniemy niechcianego potargania czy odstawania. Dla zainteresowanych – zabieg taki jakoś specjalnie nie zmienia ich gęstości czy wizerunku, jest to wszystko po prostu poukładane jak należy, w tej materii jestem pedantką.
Tak przycięte traktuję pensentą (ja używam tej ściętej bo lepiej w moim odczuciu schwytać włoski, ale co kto lubi), wyrywam wszystko co stanie na mojej drodze w dolnej części łuku oraz nadwyżkę tych górnych na skroniach i całość tą znajdującą się pomiędzy brwiami. Ostatnimi czasy korci mnie by spróbować w to miejsce zastosować wosk, ale póki co zdania nie mam czy to działa i jakie są tego efekty bo tylko plastry zakupiłam i nie zdążyłam wypróbować (jak już się ustosunkuję do tej metody to na pewno ją opiszę, zapewniam).

Po tych zabiegach można powiedzieć, że bazę mamy należycie przygotowaną (nie chcesz z nieznanych mi powodów przycinać? czeka Cię zatem nakładanie wosku czy żelu na koniec, który rozprawi się z niesfornością Twych włosków, ale ja wolę krok pierwszy).
Narzędziami do nadania brwiom ostatecznego kształtu i koloru są najczęściej specjalne paletki, cienie czy po prostu kredki do brwi. Przerobiłam już wiele a na stanie mam aktualnie:
– paletkę do brwi essence (ok. 10zł)
– kredkę do brwi Benefit (ok. 70zł – nie wiem jakim czarnym mocom dałam się na to namówić?)
– kredkę do brwi essence (ok. 10zł)
– kredkę do brwi Lancome (chyba z 15 dolców amerykańskich; tej jeszcze nie próbowałam ale ma szansę być wielkim łał)
– kredkę do brwi Caroline’s Rose (ok. 25zł)
– i różne cienie – dużo to się nie będę chwalić bo mogłabym co poniektórych zawstydzić echeś XD

Kiedyś używałam henny, ale najlepsza jaką znałam utrzymywała się max. kilka dni i zaprzestałam tych działań. Zresztą nieumiejętnie nałożona wygląda źle a ta umiejętnie przez pierwsze dwa dni wprowadza zbytnią dramaturgię.


Do nakładania cieni lub częściej paletki essence używam skośnego pędzelka essence, który w tej roli sprawuje się wybornie. Przy tej metodzie podkreślania pamiętajmy o dobrym otrzepaniu pędzelka z nadmiaru produktu bo inaczej znajdzie sobie lokum na naszym policzku czy nosie a nie o to nam przecież chodzi. Nie masz wprawy? nakładaj małymi kroczkami, pomału nie spiesząc się, na pewno tą metoda osiągniesz naturalny wygląd a oto w tym chodzi. Paletka essence posiada dwa kolory – jaśniejszy (przypuszczalnie dla blondynek) i ciemny czyli dla mnie i ja go wielbię i on to najczęściej nadaje kształt moim brwiom (czasami mieszam oba).

Kredki. Te są różne i tutaj można zrobić sobie kuku wiec umiar i oszczędność może w niektórych przypadkach nas uratować. Ta od benefit mnie osobiście irytuje bo jest miękka i ma tendencję do zbierania się w większej ilości na włoskach a fajnie to to nie wygląda, więc sobie tak ją mam i sobie pachnie i leży. Mnie to w ogóle irytuje benefit bo co bym nie ruszyła to to leży i pachnie :/ 70zł leży i pachnie no bo pieniądze nie śmierdzą podobno XD

essence jest ołówkowa, bardzo twarda i zwarta i na nią to szczególnie trzeba uważać by sobie nie przerysować tego i owego. Karykaturze mówimy stanowcze nie, ale umiejętnie obsługiwana wygląda porządnie i od czasu do czasu po nią sięgam.

Uwaga! poniżej moja stara ręka. Widok nie dla wrażliwych XD


A teraz o tej, która jest motywem przewodnim postu i którą pokażę Wam na zdjęciu i którą lubię bo jest w sam raz, daje naturalny efekt przez przerysowań, łatwo się nią operuje, jest trwała, się nie marze i dobrze zmywa. O kim mowa? Caroline’s Rose w kolorze 02 czyli po prostu brąz (w ofercie jest też szary i czarny ale tych nie praktykuję).
O tym i innych kosmetykach tej firmy w następnym poście bo by mi tu tasiemiec wyszedł 🙂 i tak ku prawdzie to post miał właśnie o tych produktach CR a wyszło co widać 😀

Mam nadzieję, że się komuś przyda ta moja paplanina. Jak coś pytajcie, chętnie odpowiem.

Obsession