Popularne wpisy

Chanel Eyes Collection
Zobacz Wpis
Chanel Hydra Beauty
Zobacz Wpis
Burberry Complete Eye Palette
Zobacz Wpis
Na górę
30 kwi

Everyday Minerals

Słów kilka o minerałach, dokładnie o zrollowanych cieniach oraz różu od EDM, które przyszły do mnie ze sklepu Kosmetyki Mineralne. Generalnie to co przyszło do mnie było loterią, czy szczęśliwą? o tym w dalszej części posta.

Trójka bohaterów niniejszego posta

Z szerokiej gamy dostępnych na stronie KM cieni do powiek (firm takich jak EDM, Pixie Cosmetics czy Lily Lolo) w moje łapki wpadły dwa kolory: złoty Scented Candles oraz piękny opalizujący brąz Countryside. Oba zawierają się w małych, dość poręcznych walcach zakończonych zrollowaną kulką (pojemność 0,57g) pojemniczkach. O ile obawiałam się tej aplikacji tak ta okazała się dziecinnie prosta i niekłopotliwa. Oczywiście ze złotą bazą folgowałam sobie, natomiast ciemną czekoladę dozowałam pomalutku, krok po kroku, pomagając sobie od czasu do czasu pędzlem, którym dokładałam stopniowo cień by zachować połysk, który ze sobą niesie (przy zbytnim roztarciu bowiem blask ginie a efekt gdzieś ucieka).
Kosz pojedynczego cienia: 20,90 zł




Czekoladowy Countryside jest mega połyskujący i napigmentowany, więc aplikowałam go oszczędnie. Mam wrażenie, że takie błyszczące odcienie mimo, że piękne sprawiają że moje oczy i makijaż są nieco przygaszone i smutne hmm może są nie dla mnie? kolor jest bardzo intensywny i trwały (stosowałam bez bazy), ma nieznaczna tendencje do osypywania się podczas aplikacji.
Skład umieszczony na opakowaniu informuje, że wewnątrz znajduje się:
Mika (CI 77019), Lauroyl Lysine; może zawierać: Dwutlenek Tytanu, Tlenek Żelaza, Ultramarynę.
Złoto o nazwie Scented Candles to mój zdecydowany faworyt gdyż ostatnimi czasy właśnie po takie kolory sięgam w makijażu. Jest niesamowicie satynowy i jedwabisty (nie wiem dlaczego na opakowaniu sugerują by nazywać go perłowym?), bardzo dobrze napigmentowy, o dobrej przyczepności 😉 do powiek. Bez bazy pozostaje w stanie nienaruszonym przez cały dzień (po 10h odnotowałam nieznaczne zebranie się w załamaniach co generalnie nie rzutowało na całości wykonanego makijażu). No piękny! mam ochotę nosić go codziennie.

Z bogatej palety różu który oferuje firma Everyday Minerals (aż 37, a wśród nich: “matte” czyli matowe, rześkie pokrycie, “shimmer” czyli piękne rozświetlenie, “sheen” czyli satynowy i promienny i “lucent” czyli transparentny delikatny wygląd) otrzymałam “shimmer” – ciepły róż o nazwie Like Lady Bird Lake z odrobiną ceglastych pigmentów i domieszką połysku. Róż zapakowany jest w mały, niezbyt poręczny pojemniczek z tworzywa sztucznego z zakrętką (to tester, mini na dodatek wiec by mówić o poręczności musiałabym mieć raczki dziecka a ze wiekowa jestem to wiadomo ;). Opakowanie cechuje ascetyzm, jest bardzo proste, a niewielka objętość sprawia, że świetnie sprawdza się jako produkt do kosmetyczki podróżnej. Wewnątrz sitko do aplikacji, pierwotnie zaopatrzone w naklejkę zabezpieczającą przed rozsypaniem w czasie transportu. Róż jest bardzo drobno zmielony z tendencją do delikatnego pylenia podczas otwarcia/ zamykania pojemniczka oraz podczas aplikacji. Posiadają dość gęsto upakowane drobinki rozświetlające, na szczęście na tyle drobne, że nie zrobimy sobie “krzywdy”.
Produkt stosowałam zgodnie z zaleceniami producenta oraz z typową praktyką jaką posługuje się przy nakładaniu różu. Do tego celu posłużył mi skośny pędzel Sephora nr 40, ewentualnie pędzel essence. Niewielką ilość produktu przesypałam do wieczka (niestety bardzo małego dlatego trzeba uważać by cień nie rozsypał się na boki) lub na dłoń po prostu. Po nabraniu na pędzel, tak aby ‘nasycił się’ różem, strzepałam nadmiar nad wieczkiem lekko uderzając nim o brzeg, po czym nakładam róż na policzki.



Bardzo chwili się fakt, że efekt możemy stopniować – od delikatnego muśnięcia, bardzo urokliwego i subtelnego po mocny i zdecydowany (taki właśnie intensywny pokazałam na zdjęciu poniżej). Efekt ten, niezależnie od intensywności utrzymuje się na skórze przez cały dzień, więc trwałość różu Everyday Minerals oceniam bardzo wysoko. Co ważne, to dobra ‘baza”, czyli przygotowana na przyjęcie różu skóra. Proponuję przed aplikacją produktu zmatowić delikatnie lub choćby pokryć pudrem sypkim by nie powstały ciemniejsze miejsca, gdyż na samym podkładzie róż ma taka tendencję.
Podczas stosowania różu obawiałam się połyskujących drobinek, jednak jestem miło zaskoczona, gdyż efekt jest bardzo subtelny i nie ma mowy o przeładowaniu czy efekcie bombki. Uzyskany efekt ożywia twarz, prezentuje się bardzo naturalnie i świeżo na skórze.
Z demakijażem i usunięciem różu nie ma najmniejszych problemów, wszystkie stosowane przeze mnie mleczka i micele szybko i skutecznie sobie z nim radzą.
Skład produktu: Mica, Lauroyl lysine, May Contain: Titanium Dioxide, Iron Oxides.

Pełnowartościowe, duże opakowanie mieszczące 4.8 grama produktu to koszt 33.90zł. Można także zaopatrzyć się w wersję mini -1.7 gram za odpowiednio 29.90zł lub tak jak ja w minitester pojemności 0,3 grama za 5.40zł.

*Produkty Everyday Minerals są wegańskie i nie testowane na zwierzętach. Everyday Minerals można znaleźć na liście organizacji PETA (People for the Ethical Treatment of Animals – Ludzie na rzecz Etycznego Traktowania Zwierząt).

Znacie produkty EDM? Macie wśród nich swoich ulubieńców czy raczej omijacie minerały?

Obsession