Popularne wpisy

Chanel Eyes Collection
Zobacz Wpis
Chanel Hydra Beauty
Zobacz Wpis
Burberry Complete Eye Palette
Zobacz Wpis
Na górę
23 maj

Miniaturki

Wakacyjny wyjazd to już tylko wspomnienia ale pozostały jeszcze mililitry miniaturek, które zabrałam ze sobą na wojaże, które wróciły ze mną do Polski i o których zamierzam dziś napisać. W większości były one produktami, które odnalazłam w Glossybox, pierwsze i kolejne zachwyty sprawiły, że postanowiłam pozostać przy subskrypcji, teraz garść informacji ale też kubeł zimnej wody i moja o nich opinia.

Jak większość, i ja lubuję się w płynach micelarnych, mam wśród nich swoich faworytów i choć zajmują oni stałe miejsce na półce mojej łazienki lubię poznawać nowości. Płyn od Avene był takim novum i muszę przyznać, że ogólnie rzecz biorąc jestem zadowolona. Efektywność zmywania makijażu jest bardzo dobra, buzia jest odświeżona, brak tu lepkiej czy innej dokuczliwej warstewki i podrażnień (nota bene płyn przeznaczony jest do skóry wrażliwej), słowem wszystko jak należy. Cena pełnego wymiaru to koszt w zależności od miejsca około 40zł/ 400ml i nawet gratisy do tego się trafiają więc nie jest źle. Może kiedyś zagości na dłużej.

Lush to oczywiście nie produkt z pudełka, ale że bywał ze mną to tu to tam, nieubłaganie zbliża się jego koniec więc postanowiłam wspomnieć przy okazji i o nim. O ile mnie pamięć nie myli to chyba mój pierwszy produkt tej firmy, o którym wspominam na łamach bloga. Trafił do mnie za sprawą wygranego u pewnej Kasi rozdania i zachwycił. Zachwycił mnie głównie nieziemskim zapachem, który uwalnia się po otwarciu tej małej tworzywowej buteleczki. To mieszanka pierników, korzennych przypraw jak goździki czy cynamon i… coli. Tak, tak polo coli. Niesamowite wrażenia, które na długo pozostają na skórze, no chyba, że zbijemy je zapachem balsamu, który ja używam regularnie. Może do lushmaniaczki mi daleko ale początki niezłe.

L’occitane, minipróbki kremu do rąk i stóp. Ten do górnych partii ciała mnie nawet zadowolił, gęsty, treściwy, trudno uwalnia się z tubki, ale na rączkach zachowuje się jak należy choć ja go z uwagi na treść rezerwuję na noc; natomiast ten od dolnych, które niosą nas po świecie mnie rozczarował gównie zapachem bo jak dla mnie to on jest dziwnie grzybowy? :/ no nie, jakoś nie bardzo

Masełko od Kini. Tutaj mam mieszane uczucia, bo owszem skład w porządku, jak najbardziej, konsystencja lekka a więc wakacyjna, dobrze się wchłania, ciało jest nawilżone. Ale zapach, niby rześki i świeży ale wierci mnie za bardzo po nosie. To duet kokos i trawa cytrynowa ale gdzieś na finiszu wyczuwam goryczkę która mnie drażni. Tak dla Kini, ale niekoniecznie dla tego aromatu.

Cherry Masaki to raczej masakra. Masaki Matsushima to japoński projektant mody, który od lat tworzy zmysłowe zapachy japońskiej natury. Zapachy Masaki Matsushima to oryginalne połączenie japońskiego minimalizmu i zachodniej awangardy. Tja Nie dość, że w ostatniej gazetce Sephora dodawali go do perfum to jeszcze skład koszmarek (m.in. oleje mineralne, PEGi, parabeny), konsystencja wodnista, efekt mizerny. Cena za pełen wymiar 150ml to 149 zł – śmiech na sali.

Caudalie to już rytuał, którym raczy mnie krzykla :* Pierwsza moja przygoda z firmą to maseczka odnaleziona w Blogbox, zachwyciłam się nią na tyle, że rozpoczęłam poszukiwania w stacjonarnych aptekach; te zakończyły się fiaskiem, ale ja nie zapomniałam, nie zapomniała też Justyna i przy okazji niespodzianki odświeżyła mi nieco temat tym razem to próbeczką kremu z filtrem. To Vinexpert Riche Przeciwzmarszczkowy krem z ochroną przeciwsłoneczną SPF10 (zero parabenów, fenoksytanolu, barwników, olejków mineralnych), jego cena to koszt około 140zł/ 30ml a ja chcę go mieć :]

No i Nuxe, kultowy, suchy olejek do zadań specjalnych. Choć ja stosowałam go podczas wyjazdu na skórę, pozostałą część, około 50% wykorzystam na włos. Na skórze pozostawia piękny i długotrwały zapach, sprawia, że jest miękka i gładka, jest wydajny no i suchy! Chwała temu kto wymyślił tą formułę.

Cena 50zł/50ml jest do zniesienia, również i jego chcę.

Z powyższego wynika, że co rzecz się tyczy pudełka Glossy bilans jest fifty fifty, emocje opadły, ja cały czas dumam co począć z moją subskrypcją. A Was zachwycają produkty z pudełek czy raczej nie bardzo?
Obsession