WIZUALNA STRONA PRODUKTU
Masła do ciała otrzymujemy w walcowatych pojemnikach z twardego tworzywa sztucznego przy czym różnią się one kolorem i rzecz jasna opisem. Pomarańczowe pudełko z karotenem zapewnić ma blask, jędrność zmęczonej i poszarzałej, o nierównym kolorycie skórze, zregenerować, nadać elastyczności i napięcia. Żółte z aromatem awokado, a tak ku prawdzie wedle mnie melona, ma nieść pomoc skórze suchej i odwodnionej, dzięki czemu zyskać mamy intensywne nawilżenie, natłuszczenie i regenerację.
Okrągłe denko szybko puszcza by w kontakcie z nozdrzami uwolnić aromaty przyjemne i te z rodzaju delikatnych. Wszystko to zapakowane jest dodatkowo w kartonik uwzględniający wszystkie najważniejsze treści, zarówno w języku rodzimym jak i w angielskim.
KONSYSTENCJA
Ta jest niby jednakowa w przypadku obu maseł, niemniej dokładna analiza i dłuższe obcowanie z produktem pozwala mi stwierdzić, że to z elementami awokado jest mniej zwarte i zbite niż to karotenowe. Niemniej po dokładnym wmasowaniu na skórę jedno i drugie ładnie po nim sunie, absorbując się do wnętrza skóry.
ZAPACH
Z rodzaju subtelnych, bardzo przyjemnych. O ile karoten kojarzy mi się poniekąd z marchewą, taką słodką, nieco mdłą, tak awokado nijak tego owocu nie przypomina bo chyba z rozpędu zakulało sie pod melon. Zdecydowanie dominuje tu ten aromat.
APLIKACJA
Nic odkrywczego. Pobieramy z pudelka, rozsmarowujemy na skórę, szybko i sprawnie absorbuje się na ciele pozostawiając nieco tłustawą warstewkę. Spokojnie! ona po czasie znika, niemniej moje preferencje ukierunkowane są na stosowanie maseł w porze wieczorno-nocnej, na dzień rezerwując sobie cos lżejszego.
DZIAŁANIE
Jak wspomniałam wyżej, efektu przeciwzmarszczkowego trudno tu szukać natomiast nawilżenie i odżywienie skóry już tak (ok, jest parafina w składzie, ale poprzedza ją na drugim miejscu masło shea). Nie testuję i nie oceniam efektów długotrwałych ponieważ codziennie i sumiennie wcieram w siebie produkty tego typu. Na 24h spokojnie masełko zaspokaja moją spragnioną skórę, nawet w okresie zimowych przesuszeń, kiedy to bardzo często sięgałam po karoten.
STOSUNEK CENY DO POJEMNOŚCI / JAKOŚCI
O jakości decyduje między innymi skład i brak testów na zwierzakach. Na opakowaniu znajdziemy oczywiście znaczek słodkiego króliczka co jak wiadomo świadczy o braku doświadczeń na naszych przyjaciołach mniejszych. Skład? ten jest niezgorszy bowiem znajdziemy tu masło shea (na drugim miejscu), olej awokado, olej palmowy i kokosowy oraz masło kakaowe. Ale niestety, co może zmartwić niektórych, także parafinę i ogonek parabenów.
Cena za tą mieszankę pojemności 200ml oscyluje w okolicach 15zł, w zależności rzecz jasna od miejsc i promocji, które zdarzają się nierzadko.
PLUSY
– niewygórowana cena
– efekt działania czyli spełnienie obietnic (choć mam mieszane uczucia co do efektu przeciwzmarszczkowego)
– zawartość olejów i maseł
– delikatny i miły dla nosa zapach
– wydajność
– dobra wchłanialność
– estetyczne opakowanie
– brak testów na zwierzętach
– opakowania w 100% do recyklingu
WADY
Znacie te masełka? Jakie macie odczucia względem tych produktów od Bielendy? A moze macie inne ulubione masła do ciała?