Wiem, że dziś kolejne mecze, afery na blogach i inne ważne sprawy a ja tu sypie takimi błahostkami 😉 niemniej pokażę Wam zbiór i zrzut na nowości dostarczone do mojego małego, kosmetycznego światka.

Po pierwsze zakup ekhem fluidu z filtrem przeciwsłonecznym (stoi tak na opakowaniu). Szczerze przed Wami wyznam, że to mój pierwszy zakup tego typu specyfiku, który przecież wiem jak ważny jest. Nie wiem skąd ta ignorancja? Mea culpa i do przodu. Żegnajcie plamy i czerwony nosie.

Dwa! To mydełko, którego pierwszą sztukę otrzymałam w ramach blogboxa (czy Was też już nieco męczą pudełka?). Na tyle spodobała mi się forma i treść, że postanowiłam zainwestować w kolejna kostkę a że była promocja to już tym bardziej odpuścić nie sposób. Ono jest bomba!

Kompletując aktualnego blogboxa (ta znowu o boxach :D) otarłam się o sąsiadującą drogerię dm. Alverde tym razem odpuściłam (nota bene w najbliższym czasie zaproszę Was na post nt zamówionych ponad miesiąc temu produktów) skupiając się na marce(?) Balea. Zaprosiłam kilka zeli pod prysznic, krem do rąk i chusteczki odświeżające, które niestety (mimo zapewnień producenta) makijażu nie tykają. Skoro nie to przynajmniej ręce sobie odświeżę od czasu do czasu 😀

BB Eriski to prezent od firmy a że jestem na etapie testów, gmerania w azjatykach i wybierania czegoś dla siebie to też chętnie potestuję polską propozycję.

Oleje do włosów to efekt wymianki – ta akurat była udana 🙂 AMLA co prawda śmierdzi przeokrutnie ale stosowałam ją dwa razy i jestem pod wrażeniem co to też ona robi z moim włosem; chyba się zaprzyjaźnimy.

A to prezent od Kasi z bloga Bottle of happiness Ebalay – agent z numerem 007 (choć ku prawdzie to ja wolę Borewicza) i klasyk już czyli Fantasy Fire. Dzięki Kasiu :*