Na specjalnie życzenie post na temat skromnej pielęgnacji moich paznokci&dłoni (Agato! Niecierpku!). Generalnie moje główne problemy to: rozdwajająca się niemiłosiernie płytka (z tym borykałam się dotychczas) oraz przesuszenie skóry dłoni (to systematycznie i regularnie zwalczam).
Od czego zaczynam? Zmywacz do paznokci w celu pozbycia się starego, nieciekawego tudzież nudnego lakieru. Tutaj przyznam, że nie przywiązuję większej wagi do marki, najczęściej jednak jest to zielony z Rossmanna (wiem, że niektórym wysusza to i owo ale ja mam z nim pozytywne doświadczenia więc generalnie to on zasila wacik).
Odtłuszczony i wyszczotkowany paznokieć podcinam, tudzież piłuję pilnikiem ale tylko takim papierowym, nigdy metalowym, takich unikam i wzbraniam się (pierwszy krok by unikać rozdwojenia, ale nie, nie jaźni).
Pazurki mają już kształt należyty, zatem zabieram się za skórki (pozdrawiam Kasiu :D, ja i moje SKÓRKI!), paskudy które co rusz pojawiają się, znienacka i upierdliwie. Swego czasu natrafiłam na preparat, które zrewolucjonizował mój manicure. Mowa tu o niebieskim opakowaniu z Sally Hansen, które zwie się Deep Callous Remover Gel. Ten oto niewiarygodnie skuteczny preparat nakładam na 1-2 minuty na powierzchnię wokół płytki, w pogotowiu dzierżę drewniane patyczki essence i jednym, zgrabnym ruchem pozbywam się paskud. Trzeba też powiedzieć sobie głośno! Dzięki regularnemu stosowaniu preparatu paskudy odrastają wolniej, więc zabieg powtarzam 2-3 razy w miesiącu co jest częstotliwością wystarczającą.
Pierwszą butelkę zakupiłam chyba 1.5 roku temu, żel sięga dna- to wszystko za 9.90PLN
Pierwszą butelkę zakupiłam chyba 1.5 roku temu, żel sięga dna- to wszystko za 9.90PLN
Po tym wszystkim ponownie szoruję pazurki szczotką i wodą tak by pozbyć się resztek preparatu i rozpoczynam aplikację bazy i jednocześnie odżywki. Od miesięcy jestem wierna Eveline 8w1 (ta różowa kompletnie się u mnie nie sprawdziła). Wierzcie czy nie ale próbowałam wielu baz i żadna nie dała takich efektów (na które trzeba poczekać, pamiętajmy o tym!). Niech rekomendacją będą zdjęcia niżej oraz informacja, że taki stan zawdzięczam odżywce po zdjęciu żeli brrrrr Paznokcie cienkie jak papier wymieniłam na twarde i tryskające zdrowiem :]
A co na dłonie? Ano kremy i to w ilościach hurtowych, mam je we wszelkich dostępnych zakamarkach, w torbach, kieszeniach, sypialni, na i pod biurkiem, w kuchni w tubce, minitubce, megatubce, butelce PA, PP, PE czy PET, słowem jestem uzależniona.
Kilku moich ulubionych na dzień, odznaczających się lekkością i szybkością wchłaniania:
A tu kilku ulubieńców na noc, które są treściwe, zazwyczaj tłuste i ciężkie w swojej strukturze, ewentualnie występują w formie olejku:
A od czasu peeling i kąpiel dłoni, to jak mi się przypomni 😀 przyznaję w tej materii jestem zapominalska; Sorry, nie można być zawsze idealnym ;D LOL
Od niespełna miesiąca łykam tez suplement Merz Spezial Dragees (tak, tak również poddałam się kuracji). Wspominam o tym ponieważ codziennie dawkowanie na pewno wpływa na kondycję paznokci choć ja zgodziłam się głównie z uwagi na włosy a dokładnie kłopot z ich nadmiernym wypadaniem.
I mały bonus co by nie być gołosłownym i głównie dla tych co przeoczyli dotychczasowe mani. Wzięło mnie coś ostatnio mocno na pastele, wzięło mnie też ostro na topy essence, a więc tadam, jakoś tak to wygląda
Wibo z kolekcji lato 2010
Top essence nr 10 glorious aquarius
A Wy? Jak dbacie o paznokcie?