Płyny micelarne szturmem wtargnęły na półki mojej łazienki. Dawno temu to było, mam wśród nich swoich niekwestionowanych ulubieńców dla których zawsze znajdzie się miejsce. Mimo to nie postępuję zgodnie ze słynną kwestią inżyniera Mamonia – “Najbardziej lubię te piosenki, które już kiedyś słyszałem” ale lubię też nowości a tych na rynku nie brak, na szczęście. Jedną z nich jest płyn micelarny firmy Dermedic z serii Hydrain3 Hialuro, który jakiś czas temu zasilił moje pielęgnacyjne zbiory. Czego oczekuję od micela? Rzecz jasna oczyszczenia, po to w końcu jest, odświeżenia, lekkiego nawilżenia skóry (nie znoszę wręcz uczucia ściągnięcia czy wysuszenia), fajnie gdy przy okazji ładnie pachnie, jest wydajny i nie kosztuje za dużo. Czy płyn od Dermedic ma te wszystkie właściwości?
Zacznijmy od początku, czyli zewnętrznej, wizualnej strony. Opakowanie stanowi butelka wykonana z twardego tworzywa sztucznego pojemności 200ml. Opakowanie jest ascetyczne i przyjemne dla oka, minimalizm to jest to co w przypadku tego typu produktów lubię.
U góry zakrętka z napisem Press, kliknięcie i produkt otwiera przed nami swoje pokłady. Nic się przy okazji nie rozlewa na boki, zgrabnie aplikujemy na płatek bezbarwny płyn. I tutaj pojawia się zgrzyt który sprawia, że raczej do produktu nie wrócę po ukończeniu tej butelki. Mianowicie zapach. Co kto lubi, wiadomo to kwestia bardzo indywidualna i dyskusyjna i zapewne on się komuś spodoba ale niestety nie mnie 🙁 Jest dość intensywny i pierwsze z czym mi się skojarzył to sztyft biurowego kleju, no wypisz wymaluj (mój mężczyzna zawyrokował że to zapach lekarza, dentysty najpewniej :]). W swoich wyborach stawiam na zapachy świeże względnie kwiatowe ale też przede wszystkim mniej odczuwalne.
Dalej już jest lepiej. Mieszanka zawierająca w swoim składzie substancje nawilżające suchą skórę (woda termalna ze źródeł Uniejowa, kompleks składników NMF – Naturalny czynnik nawilżający – główne składniki wiążące wodę: kwas mlekowy, sól sodowa kwasu piroglutaminowego, mocznik, lizyna) i kwas hialuronowy ładnie ją oczyszcza, nie wysusza, lekko nawilża i odświeża nie pozostawiając na finiszu żadnej klejącej warstewki. Co istotne, produkt nie podrażnił też moich oczu ani skóry.
By wykonać demakijaż kompletny potrzeba zużyć kilka wacików choć trzeba mieć na uwadze że mój makijaż jest z rodzaju konkretnych ale najczęściej nie obejmuje cieni i eyelinera a tylko, albo aż, podkład EL Double Wear, korektor, kredki, róż, pomadkę, tusz i bronzer.
Zobaczcie sami jak płyn radzi sobie z tymi produktami (na zdjęciu lekki pociągnięcia wacikiem nie jakieś mega tarcia)
Moi pomocnicy w teście na oczyszczanie skóry, od lewej: tusz Helenka, kredka do ust, kredka do brwi, tusz Nouvea z Glossybox.
W kwestii więc oczyszczania sprawuje się bardzo dobrze, skład w porządku, ale kompozycje zapachowe nie trafiły w moje gusta. Koszt butelki pojemności 200ml to w zależności od miejsca i promocji wahania od 16 złotych do 24 złotych, cena więc do przyjęcia. Dostępność: apteki stacjonarne i internetowe.
