Jakiś czas temu przez blogi przelała się pierwsza (i jak widać nie ostatnia) fala produktów marki Oeparol (wtedy z linii Balance). Coraz częściej i w końcu co rusz zaczęłam wpadać na nią podczas mojej bytności w aptekach. Seria wiesiołkowa jest wciąż na mojej liście sprawunków, natomiast wersja hialuronowa stestowana, poddana próbom i dziś to właśnie ujrzy światło dzienne jeden z produktów serii, mianowicie jedwab do ciała firmy jak wyżej.
Generalnie można przyjąć, że produkt mi się spodobał. Jest dość lekki (konsystencje nazwałabym śmietankową, idealna na lato), ładnie i delikatnie pachnie (aromat jest nieco słodkawy ale nie duszący) a dobra wchłanialność, nawilżenie skóry, jej miękkość i gładkość po użyciu oraz przyjemna szata graficzna to kolejne plusy.
Wśród tych wszystkich ochów i achów znajdzie się właściwie tylko jeden lecz zasadniczy minus, który związany jest ze składem. Spodziewałam się bowiem (nie wiedzieć czemu w głowie mej zrodziła się taka myśl) zawartości na wskroś bio, eko i natural a otrzymałam produkt, w którym upakowano na dzień dobry parafinę i silikon. Dalej już jest lepiej i mam rzeczony olej z Oenothera paradoxa (wiesiołka), jest i masło masło shea i kwas hialuronowy wchodzący w skład kompleksu HialuRose; pytanie tylko dlatego zupełnie na szarym końcu? Prawda to, że wszystko co zlokalizowane po zapachu (parfum), jest w śladowych ilościach, a więc mniej niż 0,5% i nie ma żadnego znaczenia dla pielęgnacji?
Wolałabym jednak zmienić niektóre proporcje 😉 choć w porównaniu z serią Balance ta i tak wypada ciut lepiej (brak Methylparaben, Propylparaben).
Zrzut na cały skład:
Cena jest niewygórowana i podczas płatności przy kasie zredukujecie swe oszczędności o jakieś 15-17zł za 200ml (w zależności od miejsca). Dostępność w aptekach stacjonarnych i internetowych.