Popularne wpisy

Chanel Eyes Collection
Zobacz Wpis
Chanel Hydra Beauty
Zobacz Wpis
Burberry Complete Eye Palette
Zobacz Wpis
Na górę
29 sie

Yves Rocher/ Samoopalające mleczko do twarzy i ciała

Napiszę to po raz kolejny! Uwielbiam wszelkie brązujące specyfiki do ciała. Dlaczego? Ano dlatego, że to świetna alternatywa dla osób, które: 1/ chcą cieszyć się brązową skórą, jednak nie mają czasu na leniwe wylegiwanie się na słońcu lub go po prostu tego nie lubią (jak ja); 2/ ich skóra łatwo ulega podrażnieniom pod wpływem promieni słonecznych (czyli ja, panna rak); 3/ lubią lekkie muśnięcie słońcem, szybki trik na wysmuklenie ciała (kolejny raz ja, która z nas tego nie lubi?). Dodatkowo tego typu specyfiki pozwolą utrzymać złocistą opaleniznę z trudem zdobytą podczas urlopu (to ja po wojażach w Meksyku i na Majorce próbuję podtrzymać pozostałości). Ok, czyli tą kwestię mamy jasną. A że jest tak a nie inaczej chętnie sięgam po kolejne butelki, zmieniam tylko firmy i formy 🙂 Mam wśród tych wszystkich sprawdzonych produktów swoich ulubieńców, są też preparaty do których nie wrócę za żadne skarby i aż się wzdrygam na samą o nich myśl. Półka cenowa jest różna, czasem popełniam jakieś zakupowe szaleństwo, zazwyczaj jednak są to produkty z przedziału 10-40zł. Dzisiejszy mieści się w tych kategoriach i po zniżce kosztuje 26.90PLN (aktualna cena). W cenie regularnej to wydatek 42PLN co uważam za kwotę wysoką i w takiej nie kupiłabym małej butelki pojemności tylko 150ml.
I nie dlatego, że produkt mi nie odpowiada. Ma w sobie wszystkie cechy dzięki którym mogłabym go nazwać ideałem, jest poprawnie w treści ( lekka, śmietankowa i dobrze się wchłania dzięki czemu wystarcza niewielka ilość co 2-3 dni) , efekt mnie w zupełności zadowala jednak forma opakowania mi nie odpowiada. Jest estetycznie, ze wszelkimi informacjami, ale tworzywo z którego jest wykonane jest twarde niczym głaz z tego powodu aplikacja do najprzyjemniejszych nie należy.
Ok, a skład? Składniki pochodzenia roślinnego wspomniane przez producenta to wyciąg z gardenii, sok z agawy, olej z sezamu z biologicznych upraw oraz substancja naturalnie izolowana z kory i liści drzewa mango. Aktywnym składnikiem jest rzecz jasna dihydroksyaceton (DHA) ulokowany na trzecim miejscu w składzie, który wchodząc w reakcję chemiczną z zewnętrzną (rogową) warstwą naskórka, powoduje jego koloryzacje na brąz.
W składzie znajdziemy również parabeny, te z przedrostkiem -etyl i -propyl, nie znajdziemy zaś filtrów ochronnych więc trzeba pamiętać, że “opalona” mleczkiem samoopalającym skóra wciąż wymaga skutecznej ochrony jaką dają preparaty z filtrami ochronnymi.

Uzyskana “opalenizna” jest z rodzaju subtelnych (efekt można stopniować choć nie ma szans by otrzymać taką jak po samoopalaczu) i nie wpada w pomarańcz czy przesadną żółć. Ładna, zdrowa skóra, lekko rozświetlona za sprawą olejku kakaowego, jest nawilża i gładka. Zapewne większość ciekawi zapach? Ten w butelce i bezpośrednio nałożony na skórę jest przyjemny, orientalny i na myśl przywodzi serię Tradition de Hammam z glinką marokańską od YR. Po 2-3 godzinach zachodzą reakcje biochemiczne i jest ta charakterystyczna dla samoopalających produktów woń ale na szczęście bardzo słabo wyczuwalna (no cóż temat nie do uniknięcia z uwagi na obecność DHA). I już na sam koniec pamiętajmy o kilku podstawowych krokach, które są obowiązkowe tak tutaj jak i w przypadku stosowania samoopalaczy: Peeling – aplikację produktów samoopalających należy poprzedzić wykonaniem dokładnego peelingu całego ciała. Miejsca, w których warstwa suchego naskórka jest grubsza wchłaniają większą ilość kosmetyku, uzyskując barwę ciemniejszą niż reszta ciała. Szczególną uwagę należy więc poświęcić kolanom, łokciom oraz okolicom kostek.
Nakładanie – samoopalacz i produkty samoopalające należy starannie i powoli wmasowywać w skórę, zaczynając od stóp i kierując się ku górze. Dokładne mycie dłoni – po nałożeniu kosmetyku nie można zapomnieć o dokładnym umyciu rąk, na których mogą pojawić się nieestetyczne plamy. W tym celu biorę szczoteczkę i dokładnie szoruję paznokcie i przestrzenie między palcami. Dzięki temu jak 32 wiosny żyję w życiu nie miałam plam po aplikacji :]
Trwałość opalenizny uzyskanej za pomocą mleczka zależy od szybkości odnowy naskórka, co jest cechą indywidualną oraz od głębokości na jakiej powstało zabarwienie. DHA działa co prawda tylko na poziomie zewnętrznej – rogowej warstwy naskórka, jeśli jednak skóra przed nałożeniem samoopalacza zostanie dokładnie złuszczona za pomocą peelingu wtedy samoopalacz ma szansę wniknąć nieco głębiej co gwarantuje dłuższej utrzymującą się opaleniznę.
Ja taki “zabieg” z udziałem YR, poprzedzony porządnym peelingiem, powtarzam co 2-3 dni dzięki czemu unikam plam związanych z nierównomiernym schodzeniem preparatu a przy okazji nogi i ręce (bo tam głównie nakładam balsam, na twarz nie stosuję) wciąż i ciągle cieszą się piękną opalenizną.

Obsession