Popularne wpisy

Chanel Eyes Collection
Zobacz Wpis
Chanel Hydra Beauty
Zobacz Wpis
Burberry Complete Eye Palette
Zobacz Wpis
Na górę
26 paź

Golden Rose/ odżywka i lakier z numerem 242

W połowie sierpnia poczyniłam obszerne zakupy na poznańskim stoisku Golden Rose. Wyszło z tego kilka lakierów, które w większości pokazywałam Wam już na blogu oraz odżywka kupiona po rewolucyjnych doniesieniach na temat mojej ulubienicy Eveline 8w1. Tak wzięłam sobie do serca te wszystkie uwagi, że wzdrygnęłam się na samą o formaldehydzie po czym kupiłam odżywkę, która… również go posiada 😀 Mowa o wielozadaniowcu “All in one”, który ma nadać połysk, moc i twardość płytki, chronić i odżywić, słowem  ma być najwspanialszy i wychwalany pod niebiosa. Często bywa tak, że jak coś jest do wszystkiego to jest do dup 😉 ale tym razem w tym szaleństwie jest metoda i odżywka bardzo przypadła mi do gustu. Najczęściej stosuje ją jako bazę co zapobiega łamaniu się paznokcia i jego rozdwojeniu a poza tym chroni  przed przebarwieniem. Faktem jest, że płytka jest mocna i twarda, brawa! Od czasu do czasu (ja mi się przypomni) stosuję nawierzchniowo jako top i na tym polu jest równie wybornie. Można by rzec że to odpowiednik rzeczonej Evelinie? Jednak jest fakt, który daje jej pierwszeństwo i  prym. Mianowicie dość wodnista, mocno lejąca konsystencja, która po 2 miesiącach stosowania co 2-3 dni odnotowała 50% ubytek natomiast pozostała część swoją formę niezmienioną, w skrócie – nie gęstnieje. Jej żywotność jest długa i myślę że taki stan rzeczy odnotuję do końca jej trwania (za jakieś 2 miesiące zdam relację, słowo harcerza którym nigdy nie byłam). Koszt to około 8zł/12ml. Butelka zapakowana jest dodatkowo w kartonik, który ja zgubiłam sorki :>
A tak przy okazji to może wspomnę o lakierze co to miał być głównym gościem programu 😀 piękna koralowa brzoskwinia z kolekcji Paris z numerkiem nadanym: 242. Zapamiętajcie go proszę, jest wart uwagi. Poniżej dwie warstwy, szybkoschnące, bez bąbelek i innych przykrych niespodzianek.

Wczoraj podczas malowania odkryłam rzecz, której się obawiałam i która się jedynie potwierdziła. Mianowicie podobnych kolorów mam co najmniej 3, reszta to pomarańczki, oranże i inne koralowce, które od biedy można wrzucić do jednego wora. Myślę, że przyszedł czas by zaopatrzyć się w jakiś próbnik co by nie wchodzić wciąż do tej samej wody 😉 podczas lakierowych wycieczek.

Obsession