Popularne wpisy

Chanel Eyes Collection
Zobacz Wpis
Chanel Hydra Beauty
Zobacz Wpis
Burberry Complete Eye Palette
Zobacz Wpis
Na górę
8 lut

Podwójny cień do powiek Yves Rocher

Dotychczas oceniałam na blogu jedynie pielęgnację francuskiej firmy Yves Rocher. Tym razem przyjdzie mi zmierzyć się z ich kolorówką, którą posiadam od dłuższego już czasu w formie podwójnych cieni do powiek.  Cienie umieszczono w lekkich opakowaniach z tworzywa sztucznego. Całe to wieczko i spód dzięki tej lekkości wydają się być dość kruche więc obchodzę się z nimi nader delikatnie, zwłaszcza w czasie podróży (trzeba przyznać, że dzięki niewielkiej powierzchni idealnie nadają się na wojaże).
Do moich rąk trafiły dwa cienie po 3 gramy każdy. Do opakowania dołączono pacynki, co kto lubi ale ja osobiście ich do nakładania nie używam. Mam swoje ulubione pędzle do aplikacji i rozcierania, których trzymam się kurczowo od miesięcy bo spełniają swoją role wybornie (jest to m.in. kuleczka essence, pędzelki elf czy Maestro z numerkiem 497).
Moje odcienie, z którymi przyszło mi się poznać to 13 i 11, dwa z dziewięciu dostępnych na stronie www firmy. Szczerze mówiąc przy wyborze zalecałabym kierować swe kroki do stacjonarnych salonów . Zawsze to można zobaczyć wszystko z bliska, zdjęcia promo ze strony niech będą dla Was przedsmakiem 😉

Moja dwójeczka to 11-Rose nude et brun oraz 13-prune et taupe poudre. Kolory te są uniwersalne więc według moich doświadczeń sprawdzą się zarówno w makijażu dziennym jak i wieczorowym. Wszystkie kolory są połyskujące, aksamitne a sam produkt miękki. Bezproblemowo nabierają się na pędzel i po wcześniejszym otrzepaniu nie osypują się na policzki co akurat mi się często zdarza a czego szczerze nie znoszę. Pigmentacja jest tu bardzo dobra nawet bez zastosowania bazy (co pokazałam na ostatnim zdjęciu) więc nawet gdy w pośpiechu o niej zapomnimy nie ma obaw o makijaż miałki, plaski i bezbarwny. Jest tu bowiem trójwymiar i moc, która nie roluje się, nie ściera i trwa na powiece przez cały aktywny dzień (cienie zawierają wyciąg z krzemionki bambusa, która absorbuje cząsteczki tłuszczu, choć trzeba przyznać, że ja z problemem tłustej powieki się nie borykam). Jestem szczerze zaskoczona tą jakością i żałuje tylko, że  kolorów dobierać nie można wg uznania, bowiem wymieniłabym pewnie perłę z numerka 13  (ta przydaje mi się zdecydowanie najmniej).
 Z uwagi na moją ogromną miłość do brązów paletka z numerkiem 11 cieszy się u mnie ogromnym powodzeniem. Znajdziemy tu drobinkową czekoladę (na szczęście drobiny nie są z rodziny nachalnych, usiane są gdzieniegdzie i delikatnie) oraz perłową różę, bardzo jasną, idealną jako baza.


13-prune et taupe poudre – to określana przez producenta śliwka, która po roztarciu ucieka w kierunku brązów. Jaśniejsza część to typowa perła, która najmniej przypadła mi do gustu z uwagi na brudnawy odcień, który za sobą niesie. Sam fiolet (mniejsza część) to satynowe wykończenie o intensywnej barwie, którą można z pomocą kolejnych warstw budować na powiece.


Poniżej cienie nałożone bez bazy:

Cienie spodobały mi się tak bardzo, że kilka dni temu poszerzyłam swoją kolekcję o dwa kolejne pudełka (jutro pokażę je z bliska). Udało mi się je upolować za kilka złotych podczas blogowych wyprzedaży. W sklepie za nóweczkę sztukę trzeba wydać niestety sporo bo kwotę 45PLN, dlatego radzę polować na częste promocje, a tych jak wiecie w Yves Rocher jest bez liku. Ja ze swej strony polecam zaprezentowane tu odcienie oraz numer 12-Peche et noisette czyli uroczą brzoskwinkę połączoną ze złotem (o niej słów kilka jutro). Stay tuned
Obsession