Moją azjatycką wyprawę ogłaszałam na blogu już kilkukrotnie. Zostały dokładnie 2 tygodnie, wszystko mamy właściwie dopięte i już naprawdę niewiele brakuje by móc myśleć jedynie o wakacjach i odpoczynku, tym aktywnym i tym nieco mniej. Z tego wszystkiego powstał projekt w kooperacji z Asian Store, sklepem który zajmuje się dystrybucją i sprzedażą na rynek polski kosmetyków azjatyckich. W podróż ze mną wyruszą więc produkty marek, które znaleźć można w sklepie a które dostosowując do moich potrzeb sobie wybrałam. Są to między innymi pozycje firm Lioele, Bio-Essence czy Mizon (to ten od ślimaków). Prócz wspomnianych w ofercie znajdziemy innych azjatów jak: Ginvera, Baviphat, BRTC, Dr.Jart+, Missha, Skin79, Skinfood, The Face Shop oraz Vanedo.
Projekt pełną parą ruszy za kilka tygodni a efekty można będzie śledzić na blogu i na bieżąco na moim profilu facebook i twitter (tak, tak! od wczoraj i ja ćwierkam). Serdecznie Was zapraszam 🙂
Podobno z dostępem do internetu w Tajlandii nie ma praktycznie żadnego problemu. W miejscowościach odwiedzanych przez turystów (a należy dodać, że Tajlandia to jedno wielkie miejsce turystyczne) jest wszędzie sporo kafejek zapewniających stałą łączność z siecią internetową dla podróżujących. Podrzucać więc zamierzam zdjęcia z tajskich plaż czy ulic Bangkoku. Planuję też nagranie pierwszego w historii mojego blogowania filmu więc uprasza się o trzymanie kciuków za tę inicjatywę by nie powstał z tego jeden wielki krzak 😀
Myślę, że to fajna alternatywa dla typowych recenzji, choć planuję oczywiście poświęcić jeden post na podsumowanie azjatyckich propozycji od Asian Store. A co my tu mamy?
Kremy BB
Filtry i troszkę kolorków
Ślimaki
