Popularne wpisy

Chanel Eyes Collection
Zobacz Wpis
Chanel Hydra Beauty
Zobacz Wpis
Burberry Complete Eye Palette
Zobacz Wpis
Na górę
31 mar

Pielęgnacja włosów według Obsession

Włosomaniaczka ze mnie żadna, przyznaję 😉  Włosy traktuję czasami po macoszemu i panikuję tylko wtedy gdy wypadają pełnymi garściami, inaczej stosuję typowe zabiegi pielęgnacyjne, codzienną stylizację i koloryzację (od święta). Aktualnie po ciężkiej jesieni i zimie mój stan włosów w pełni mnie zadowala. Są błyszczące, miękkie i na szczęście nie wypadają, a jeśli nawet to w ilości akceptowalnej. Postanowiłam dziś zebrać dla Was w jednym miejscu wszystkie produkty jakie w ostatnim czasie i aktualnie nakładam na skórę głowy i/lub po długości włosa.
Stan na dziś przedstawiają zdjęcie poniżej. Nie mam parcia by włosy były długie, takie za ramiona w zupełności mi wystarczą.
 
A co stosuję? Poniżej krótka charakterystyka.
Pierwszy krok to nałożenie maski, którą noszę dłuższą chwilę przed umyciem. Dawno już zrezygnowałam z olejowania bo jakikolwiek olej bym nie zastosowała efekt był żaden. Swego czasu wyczytałam o możliwości stosowania masła do ciała i ten sposób traktowania służy moim włosom.
Do tego celu pierwotnie używałam Isana masło do ciała orzech włoski i mleko. Na ciało jakoś nie szczególnie przypadło mi do gustu bowiem było dość treściwe i pozostawiało irytującą, długo wchłaniającą się warstwę. Zastosowałam więc na włosy i to był strzał w dziesiątkę 🙂 Włos był miękki i pachnący długo mieszanką, na które składają się między innymi: masło shea, olej kokosowy, olej soi, wosk pszczeli oraz olej z orzecha włoskiego. To limitowana edycja, nie mam pojęcia czy jeszcze dostępna choć mam nadzieję że tak 🙂 Pojemność:  200ml, cena: około 5PLN. Gdy się skończyło się “przesiadłam się” na Winogronowe masło Body America, z bardzo fajnym składem zawierającym między innymi: sok z aloesu, olej kokosowy, winogronowy, wosk pszczeli, masło shea i masę ekstraktów owocowych. Masło trafiło do mnie w akcji Blogbox ale wiem, że można je dorwać w TKMaxx.
Od czasu do czasu zastosuję typowa maskę do włosów, np. teraz jest to Klorane na bazie wyciągu z granatu, która pielęgnuje kolor włosów farbowanych, a takowe posiadam.

Dalej jest szampon i odżywka. Tutaj nie mam szczególnych wymagań. Szampon wystarczy, że dobrze się pieni (nie straszne mi SLSy), zmywa nałożone wcześniej masła (najlepiej za pierwszym razem) i pozostawia włosy oczyszczone ze środków do stylizacji. Odżywka natomiast ma zapobiegać powikłaniom wynikającym z późniejszego rozczesywania wilgotnych włosów (podobno powinno się rozczesywać po wyschnięciu ale moje włosy plączą się nagminnie i muszę, no po prostu muszę).
Aktualnie używam serii Ultimate Shine od Douglas do włosów suchych, zniszczonych i pozbawionych blasku i jestem z tego duetu bardzo zadowolona. Główne składniki to nawilżające mango brazylijskie, wysoko skoncentrowana keratyna, prowitamina B5, SPF15 oraz zmiękczające proteiny zbożowe.
W zastępstwie mam w posiadaniu propozycję od Yves Rocher – Szampon przywracający blask z wyciągiem z nagietka oraz Odżywkę chroniącą blask włosów farbowanych z wyciągiem z głogu.
 
Z pielęgnacji lubię wszelkiego typu mgiełki i płukanki na finiszu oraz olejki na końcówki (służą mi silikony). W zależności od nastroju 😉 stosuję  Płukankę octową z malin od Yves Rocher, o której pisałam szerzej TUTAJ Spray do układania włosów zwiększający objętość z wyciągiem z malwy również od Yves Rocher lub Błyskawicznie odbudowującą i ochronną odżywkę od Pantene (tę akurat używam sporadycznie).
Olejki stosuję głównie na końcówki, choć propozycję od Wella Professional lubię na wligotne włosy zastosować po całej długości bowiem tak zastosowany daje uczucie gładkości włosów. Mamy tu armię silikonów ale także olejek kokosowy, macadamia i awokado no i obłędny zapach ostrej wanilii. Od czasu do czasu stosuję olejek arganowy, ten tutaj od milk_shake, z.one concept.
 
Tak przygotowane włosy zawsze, ale to zawsze traktuję środkami do stylizacji. Powodem jest głównie moje uwielbienie do wszelkiego rodzaju upięć, puszczonych swobodnie włosów u mnie nie uświadczysz. Denerwują mnie opadające, zwisające i niesforne kosmyki dlatego zawsze na podorędziu mam wsuwki (tak, tak wiem metal to ZUOOO), gumki i klamry. By utrwalić misternie ułożoną fryzurę od lat stosuję moją ukochaną gumę do stylizacji włosów od Joanna. Co prawda daje ekstremalne utrwalenie a jej stosowanie wymaga częstego mycia włosów ale u mnie ta pozycja jest obowiązkowa.
Zawsze też sięgam po odrobinę lakieru do włosów, aktualnie jestem w posiadaniu  propozycji od L’oreal Elnett de Luxe ale szczerze przyznam, że miewałam lepsze egzemplarze.
Od kilku tygodni zachwycam się szczotką Tangle Teezer i o ile wzbraniałam się od dawna przed nią tak teraz stwierdzam, że coś jest na rzeczy. Powiem tylko, że choć ideałem nie jest to jest to najlepsza szczotka jaką w życiu używałam. Dzięki Szpileczko :*
 
I na samym końcu koloryzacja, którą stosuję 3-4 razy w roku i jest to zawsze ta drogeryjna. Wiem, że niektóre z Was mogłyby za to zlinczować ale włosów często tego typu specyfikami nie traktuję, tylko gdy już odrost jest bardzo widoczny a taki stan rzeczy jest nieczęsto bo przyciemniam włos o kilka zaledwie tonów, więc kilkucentymetrowa różnica jest mi nie straszna 😉 Aktualnie mam w planach zastosować nową farbę firmy Schwarzkopf Color Mask  o numerze 500 czyli średni brąz. Podoba mi się  innowacyjne rozwiązanie w postaci słoiczka, w którym oryginalnie znajduje się utleniacz. Wystarczy do niego dodać tubkę z farbą, zamknąć, wstrząsnąć i farba gotowa. Przyznam, że dziwią mnie tak skrajne opinie na jej temat znalezione na sieci. Miałyście z nią do czynienia?

To wszystko, trochę tego jest, choć jak patrzę na prawdziwe włosomaniaczki to i tak w ilości stosowanych preparatów wypadam słabo 😉  Grunt, że ja i moje włosy są zadowolone.
Obsession