16
cze
Dziś poruszą kilka kwestii. Po pierwsze obiecany zrzut na pierwszy w mojej kosmetyczce róż w kremie, który obecność swą zawdzięcza paczce wysłanej zza oceanu przez xbebe18. Zdaję sobie sprawę, że zdecydowana większość z Was nie będzie miała sposobności by go kupić/wypróbować ale z uwagi na coraz szerszy dostęp do produktów kosmetycznych (patrz: ebay, allegro czy wyjazdy zagraniczne) istnieją realne szanse by go dorwać. Firma zwie się Flower beauty, TUTAJ znajdziecie ich ofertę, z której wynika że róż występuje w sześciu dostępnych kolorach od kodu BL1 zaczynając na BL6 kończąc. Wszystkie one wydają się być piękne a mi w udziale przypadł słodki i bardzo dziewczęcy kolor BL1 o nazwie “Pure Petunia”.
Przyznam się Wam szczerze, że nigdy nie kusiły mnie kremowe formuły. Kojarzymy mi się bowiem ze zbytnim skoncentrowaniem w jednym miejscu i niemożliwością prawidłowego roztarcia. Co do cieni zmieniłam już zdanie choć niektóre potrafią zbierać się w załamaniu czego szczerze nie znoszę. Przemówiła do mnie również kremowa forma bronzera/ bazy od Chanel, która bardzo fajnie się rozprowadza i trwa nieprzerwanie na buzi przez cały dzień. Róż, który gości w niniejszym poście również miło mnie zaskoczył choć przy większej ilości podkładu i/lub pudru potrafi go troszkę zebrać i wyglądać nieestetycznie więc jest potrzeba by dłużej z nim popracować.
Przyznam się Wam szczerze, że nigdy nie kusiły mnie kremowe formuły. Kojarzymy mi się bowiem ze zbytnim skoncentrowaniem w jednym miejscu i niemożliwością prawidłowego roztarcia. Co do cieni zmieniłam już zdanie choć niektóre potrafią zbierać się w załamaniu czego szczerze nie znoszę. Przemówiła do mnie również kremowa forma bronzera/ bazy od Chanel, która bardzo fajnie się rozprowadza i trwa nieprzerwanie na buzi przez cały dzień. Róż, który gości w niniejszym poście również miło mnie zaskoczył choć przy większej ilości podkładu i/lub pudru potrafi go troszkę zebrać i wyglądać nieestetycznie więc jest potrzeba by dłużej z nim popracować.
Nałożony jednak prawidłowo, dobrze roztarty potrafi zachwycać i odświeżyć lico satynowym wykończeniem.
[Przy okazji inna strona francuza, tym razem rozpoczęta po drugiej połówce głowy]
Róż dostajemy w małym opakowaniu z lekkiego tworzywa sztucznego. Nie jest temat jakiś specjalnie wykwintnie podany czy wyszukany ale źle też nie jest. Proste i bez upiększaczy.
[Prócz rzeczonego na buzi mam: baza Chanel Solei tan de Chanel, cień /benefit “Thanks a latte”, korektor Hard Candy/ light, Revlon Colorburst 005 “Sugar Frosting”, cień UD “Secret /service”, podkład Covergirl Outlast stay fabulous/ classic ivory oraz YRPure Light/ beige 300, tusz Wibo Growing Lashes]
A wracając na nasze polskie podwórko po raz kolejny pragnę poskarżyć się na popularne masełka od Revlon, Colorburst dokładniej. Swego czas napisałam o jednym z nich recenzję KLIK i niestety słowo zapisane w tamtym czasie podtrzymuję, bowiem nowe masełko, które jak róż mam od xbebe18, zrobiło mi dokładnie ten sam psikus i podczas dzisiejszej aplikacji złamało się czego wynikiem jest zdjęcie po lewej i niemiłosiernie upierdliwa aplikacja miękkiego mazidła. Cóż, nie lubię i już na pewno nie polubię się z tym produktem, szczerze go odradzam i nie wiem doprawdy skąd słowa uwielbienia zewsząd.
Na samym już końcu jedno z sensacyjnych odkryć ostatnich dni, czyli użycie do topornych w zmywaniu pędzli do podkładu, zwyczajnej, gumowej mydelniczki typu jeż. Szybka kalkulacja nie pozostawia złudzeń: Jeże w dłoń! Mój flat top jeszcze nigdy nie był tak doczyszczony. Myślę, że z powodzeniem możemy użyć wszelkich miękkich przedmiotów z wypustakmi (jakkolwiek to brzmi), wszelkie więc rękawice do masażu czy choćby do czesania psa sprawdzą się w tej roli wybornie nie uszczuplając przy okazji zbytnio naszych portfeli.
A tak w ogóle czy widzicie jak ładnie rzęsy rosną na nowej odżywce? niach niach