Popularne wpisy

Chanel Eyes Collection
Zobacz Wpis
Chanel Hydra Beauty
Zobacz Wpis
Burberry Complete Eye Palette
Zobacz Wpis
Na górę
24 paź

Lirene / Pianka myjąca do twarzy i oczu

Co prawda 20 lat na karku to ja mam od dawna ale mam też to szczęście, że na metalowym opakowaniu pianki myjącej do twarzy i oczu od Lirene, umieszczono mały, niezobowiązujący plusik 😉 Tak ku prawdzie nawet jeśli byłby minus nie zawahałabym się jej użyć, a już na pewno nie pozostawiłabym milczeniem jej świetnego działania. Ale od początku…
Małe, poręczne opakowanie zawiera w sobie 150 ml produktu, jest zakończone typowym dla tej formuły aplikatorem i generalnie jestem skłonna uznać, że całość jest dla oka przyjemna, utrzymana w dość bezpiecznych kolorach, no co tu dużo mówić opakowanie jak opakowanie 😉 Zajrzyjmy do wnętrza. To mnie zaskoczyło! Dlaczego zapytają ciekawscy czytelnicy a tych przyjmuje tu zawsze chętnie i z otwartymi ramionami. A to dlatego, że konsystencja ta jest niezwykle kremowa i… niebywale zbita, treściwa, jak dobrze ubita śmietana kremówka, taka porządna 36% jak nie więcej, o ile taka w przyrodzie występuje 😉 By jeszcze bardziej Wam ją przybliżyć prócz ubitej, gęstej śmietany można by pokusić się o porównanie ze zwartą pianką do golenia. Myślę, że każdy kto choć jako tako ma rozbudowana wyobraźnię wie o co chodzi. By jednak wzmocnić efekt wizualny poniżej prezentacja wyciśniętej pianki, ówcześnie wstrząśniętej  tadammmm
Ta zagęszczona konsystencja to wstęp do tego co chciałabym napisać, bo plusów jest tu niewątpliwie więcej. Zaczynając od wspomnianej wyżej struktury, na zapachu i EFEKTACH! kończąc. Prawdą jest, że aromat może być dla niektórych zbyt nachalny ale mi akurat odpowiada, jest delikatnie kwiatowy, może z nutą pudrowości. Myślę, że osoby o wrażliwej skórze mogłyby tego faktu nie zaakceptować 😉
Jednak najważniejszą część zostawiam na koniec. Efekt! Ten jest zaskakujący bowiem pianka nałożona dwukrotnie na mokro na twarz delikatnie ją otula i zmywa 100% makijażu. Nie straszny jej żaden ze stosowanych przeze mnie tuszy, podkład mineralny z korektorem ma za nic, o pomadkach nie wspominając bo te traktuje jak nic nie znaczący romans 😉 Po dokonaniu dzieła pozostawia skórę gładką i pozbawioną wysuszeń a więc bez ściągnięcia. Pozostaje więc tylko przemycie skóry twarzy tonikiem i nałożenie kremów.
Trzeba przyznać, że jestem mile zaskoczona i mimo, że pianka nie jest jedynym kosmetykiem do demakijażu jaki stosuję, tak przyznaję, że używam jej często i z przyjemnością. Ta przyjemność kosztuje około 16złotych polskich i jest do dostania w większości drogerii, zarówno stacjonarnych i jak internetowych.  Jeśli więc kiedykolwiek na nią traficie a będziecie w potrzebie 😉 (ekchemmm my kobiety bardzo często ją mamy 😉 polecam wypróbować. Satysfakcja gwarantowana choć zwrotu pieniędzy ode mnie nie oczekujcie. Jestem tuż przed wypłatą ;D
Co do składu. Tego analizować nie zamierzam. Różowo nie jest ale umówmy się, taki produkt ma tylko chwilowy kontakt ze skórą, zaraz potem leci strumień wody. Dla ciekawskich (a tych zapewne nie brakuje) publikuję go dla spokoju ducha, swojego i Waszego:
Aqua, Disodium Laureth Sulfosuccinate, Coco-Glucoside, Glycerin, Sodium Laureth Sulfate, Butane, Cocamidopropyl Betaine, Isopropyl Myristate, Isobutane, Glyceryl Oleate, Propane, Sesamum Indicum Seed Oil, PEG-40, Hydrogenated Catrol Oil, PEG-12, Dimethicone, Tocopheryl Acetate, Propylene Glycol, Paullinia Cupana Fruit Extract, Parfum, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Polyquatemium-10, Hexyl Cinnamal, Limonene, Citronellol, BHT, CI 16185.
Obsession