…czyli zbliżenie na część limitki Snow Dust, która obecnie króluje w drogerii Rossmann oraz porównanie z Orly Silver Pixel, który swego czasu pokazywałam tutaj i tutaj. Według mnie lakiery są bliźniaczo do siebie podobne. Znajdziemy więc w obu gęsto upakowany drobny i większy, sześciokątny brokat (w Orly nieco więcej), który daje w jednym i drugim przypadku pełne krycie przy dwóch warstwach. Im więcej i dłużej patrzę i porównuję to nie widzę żadnej różnicy. No może dwie. Po pierwsze Orly daje ciut gładsze wykończenie, natomiast Lovely jest znacznie bardziej chropowaty co może przeszkadzać (mi np. dziś podczas popołudniowego zaciągania rajstop). No i cena! O ile w przypadku Lovely kształtuje się na poziomie 9zł/ 8ml tak Orly to koszt 36zł za to przy pojemności ponad dwukrotnie większej bo aż 18ml. Usuwanie jest całkiem przyjemne i wystarczy tu wacik nasączony zmywaczem pozostawiony na płytce kilka sekund (nie ma konieczności używania folii aluminiowej).
Wybór należy do Was, ja kocham takie błyszczące, piaskowe wykończenie, nie neguję więc żadnej z tych pozycji 😉