Wpis jest po to by ewentualnie zainteresować Was tematem lub też odwieźć od zakupów. Z pierwszych obserwacji wynika, że produkty w postaci różu “020 beach fever” (cena: 3.65E/ 7g) oraz brązujących kamyczków (4.95E/ 17g), są niezwykle miękkie i miałkie. Uzyskujemy tu kolor zdecydowany i mocno rozświetlony pierdylionem złotych drobin (te na szczęście nie są jakoś szczególnie wyeksponowane jeśli chodzi o wielkość czyli nie mamy tu dyskotekowej bombki a rozświetlającą taflę). Uważałabym z kamykami bowiem efekt wydaje się być nieco pomarańczowy i ciemnawy :/ i to niestety mi się nie podoba. Co prawda nałożyłam je póki co dokładnie raz 😉 no i w znacznej ilości ale już dziś wiem, że będzie to produkt z którym obchodzić się należy delikatnie i tyle też nakładać 😉
Za tę cenę nie ma co się spodziewać wysokiej jakości. Widać to już na pierwszy rzut oka w wykonaniu opakowań. Są plastikowe i nie wyglądają zbyt okazale, nie wspominając już o braku lusterka i zarysowaniach, które namnożyły się podczas transportu w reklamówce 😉
No dobra ale sami przyznacie, że ta limitka jest niezwykle udana jak na drogeryjne standardy? Ja nie mogłam się oprzeć.