Popularne wpisy

Chanel Eyes Collection
Zobacz Wpis
Chanel Hydra Beauty
Zobacz Wpis
Burberry Complete Eye Palette
Zobacz Wpis
Na górę
17 lip

Pielęgnacja włosów z Tajlandii

Mija ponad rok od mojej podróży do Tajlandii, z której relację składałam Wam TUTAJ i TUTAJ. Podczas mojej ponad dwutygodniowej wizyty na azjatyckiej ziemi odwiedziłam kilka miejsc, które kusiły konsumenta lokalnymi kosmetykami. Wtedy przywiozłam głównie kilka kolorowych propozycji choć znalazło się też w walizce miejsce na pielęgnację (oczywiście w ograniczonym zakresie z uwagi na bagaż i wewnętrzne loty jedynie z plecakiem podręcznym).
Po powrocie prócz wspomnień typowo powakacyjnych długo wspominałam piękne i bujne włosy Azjatek.

W ostatnim czasie miałam okazję wypróbować produktów Bodhi, które na stronie internetowej opisywane są jako naturalne kosmetyki SPA i pochodzą z Tajlandii właśnie. Oferta jest bogata i znajdziemy pośród niej produkty do pielęgnacji ciała w szerokiej gamie, aromaterapii (dyfuzory i olejki) oraz te do pielęgnacji włosów, na które sama się zdecydowałam. Postanowiłam sprawdzić działanie szamponu kwiatowego, maski mleczno-ryżowej oraz odżywczego olejku. Co prawda do efektu widocznego na azjatyckich ulicach mi blisko ale ogólnie rzecz ujmując jest pozytywnie 🙂

Z całej trójki najbardziej zachwycił mnie olejek umieszczony w szklanym opakowaniu z pompką. Skierowany jest on do osób posiadających (jak ja) włosy suche i zniszczone zabiegami fryzjerskimi (farbowanie, suszenie, prostowanie). Po pierwsze urzekł mnie skład*, który stanowi mieszaninę oleju kokosowego, oleju z jojoba, awokado i słodkich migdałów oraz olejku macadamia, który jest bogaty w kwasy nienasycone, nasycone kwasy tłuszczowe, witaminy A, B, E oraz składniki mineralne.

*Skład: Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Oil, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Tocopherol.

Trzeba tu zaznaczyć, że wszystkie produkty firmy Bodhi cechuje świetny, w pełni naturalny skład, o czym przekonacie się w niniejszym wpisie jak i po analizie składów umieszczonych na stronie KLIK. Generalnie należy przyjąć zasadę, że kosmetyki nie zawierają: laurylosiarczanu sodu (SLS), glikolu propylenowego, parabenów, wazeliny i sztucznych barwników.
Odżywczy olejek do włosów kosztuje niemało bo 79,99 zł brutto za pojemność 30ml, ale jak można się domyślać z uwagi na konsystencję i zastosowanie jest on niezwykle wydajny. Sposób użycia polega na aplikacji niewielkiej ilości olejku na całą długość wilgotnych włosów, żeby zapobiec odparowaniu wody i rozdwajaniu się końcówek. I teraz moja uwaga! Bardzo ważna! Należy bowiem uważać na ilość i nakładać naprawdę odrobinę, pół pompki będzie ilością w zupełności wystarczającą by pokryć całość włosów (u mnie półdługich). Więcej oznaczać będzie widoczne przetłuszczenie czupryny, wiem bo z pierwszą aplikacją nieco przesadziłam co skutkowało koniecznością ponownego mycia włosów.
Innym, możliwym wykorzystaniem, które sama z powodzeniem stosowałam, była aplikacja większej ilości na całą noc lub na kilka godzin przed myciem. I ten sposób sprawdził się u mnie znakomicie. Trzeba przyznać, że po bezproblemowym, jednorazowym spłukaniu z użyciem szamponu moje włosy były niezwykle miękkie w dotyku, odżywione i pełne życia.
Miłym zaskoczeniem okazała się również maska mleczno-ryżowa (cena 99,99zł brutto/ 120ml) przeznaczona, podobnie jak olejek, dla włosów suchych i zniszczonych. To bogactwo** witamin, ziołowych ekstraktów oraz protein z pereł, pszenicy, soi i kolagenu. Kwas pantotenowy znany jest jako niezawodny środek do wzmocnienia włosa i pogrubienia jego włókna, nadając mu przy tym połysk oraz zapobiegając rozdwajaniu się końcówek. Ekstrakt z perły stosowany od wieków w krajach azjatyckich jest bogatym źródłem proteiny zwanej konchiolin. Proteina ta odpowiada ludzkiej keratynie, uzupełniając mikro-zniszczenia w włóknie włosa. Olej z otrąb ryżowych i mleka nadaje włosom jedwabistą gładkość. Znajdziemy tu także silikon (dimethicone), który wygładza i ułatwia rozprowadzanie produktu. Należy do grupy silikonów przyjaznych, zmywalnych za pomocą łagodnych szamponów. I o ile silikonom nakładanych na skórę twarz mówię stanowcze nie, tak w maskach czy odżywkach do włosów, gdzie są często stosowane, mi osobiście nie przeszkadzają.

**Skład: Aqua, Ceteareth-3, Cetearyl Alcohol, Dimethicone, Cetrimonium Chloride, Polyquaternium 10, Provitamin B5, Ginkgo Biloba Extract, Sericin, Hydrolyzed Pearl, Glycine Soja Protein, Tocopherol, Stearalkonium Chloride, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Hydrolyzed Collagen, Hydrolyzed Wheat Protein, Oryza Sativa (Rice) Bran Extract, Milk Extract, Lecithin, Rice Milk Fragrance Oil, Chlorphenesin.
Maskę można stosować dwojako:
– dwa razy w tygodniu na osuszone ręcznikiem włosy nałożyć produkt, pozostawić na około 10 min. a następnie spłukać ciepłą wodą lub
– w celu wzmocnienia penetracji składników aktywnych, po nałożeniu maski, należy nałożyć czepek i owinąć głowę ręcznikiem; wszystko to pozostawić na 25 min. a następnie spłukać ciepłą wodą.
Trudno wyrokować co do samodzielnej skuteczności działania gęstej maski pachnącej hmmm pszenicą (?) bowiem przez ostatnie kilka tygodni stosowałam regularnie wszystkie przedstawione w dzisiejszym wpisie produkty. Prawdą jest, że moje włosy bardzo dobrze przyjęły ten pakiet odwdzięczając się odżywioną, niezwykle miękka i gładką czupryną. Co prawda włosy mają tendencję by się nadmiernie sypać i tego procesu nie udało się zahamować ale w końcu nie takie jest ich zadanie.
Dopełnieniem dwóch powyższych był szampon-kwiatowa mieszanka. Generalnie nie ma powodów by przyczepić się do niezwykle gęstego w swej konsystencji, przezroczystego i w gruncie rzeczy bezzapachowego szamponu gdyby nie wysoka cena. Ta wynosi aż 67,99 zł brutto za pojemność 200ml i o ile byłabym w stanie zapłacić więcej monet za maskę, olejek czy odżywkę do włosów, tak za szampon, którego zadaniem jest skuteczne oczyszczenie włosów, to nie bardzo. Szampon skierowany jest do posiadaczek wszelkiego rodzaju włosów. Sposób użycia jest sztampowy 😉 a wydajność wysoka z uwagi na wysoką gęstość szamponu i pompkę, w którą zaopatrzono opakowanie. Skład jest przyjemny, niemniej wszystko to mimo że używało się go z przyjemnością, nie rekompensuje mi wysokiej ceny.

Skład: Aqua, Disodium Laureth Sulfosuccinate, Sodium Cocoamphopropionate, Glycerin, Sodium Cocoabutteramphoacetate, Disodium Lauryl Sulfosuccinate, Dimethicone, Lactic Acid, Carthamus Tinctorius Flower (Safflower) Extract, Passiflora Incarnata Flower Extract, Floral Fragrance Oil, Chlorphenesin.
I tak kończę, póki co, moją azjatycką, pielęgnacyjną “wyprawę”. Na szczęście żegnam się na krótko bowiem już za miesiąc moja stopa postanie po raz kolejny na tej ziemi :]
Obsession