Popularne wpisy

Chanel Eyes Collection
Zobacz Wpis
Chanel Hydra Beauty
Zobacz Wpis
Burberry Complete Eye Palette
Zobacz Wpis
Na górę
21 sty

Glamglow Powermud Dualcleanse Treatment

Powermud Dualcleanse Treatment to kolejna maska firmy Glamglow, którą miałam okazję poznać. W listopadzie zeszłego roku pokazywałam jej niebieską wersję KLIK i jest tu kilka wspólnych mianowników (głównie w kontekście uzyskanego efektu nawilżenia) ale jest też kilka różnic, które podobają mi się mniej lub bardziej.


Rewolucyjne, błyskawiczne i podwójne działanie Powermud Dualcleanse Treatment łączy siłę błota & moc oleju. W nowej kuracji – oczyszczającym doświadczeniu dla wszystkich zmysłów, aby zapewnić skórze super delikatne & ekstra głębokie oczyszczenie z zanieczyszczeń, sebum i pozostałości makijażu nagromadzonych w ciągu całego tygodnia. Preparat przeznaczony dla mężczyzn, dla kobiet, w każdym wieku i o każdym rodzaju skóry – o tym wszystkim wspomina producent.
Wymienia też szereg składowych, które maseczka w swym wnętrzu zawiera i które mają dobroczynnie wpłynąć na stan naszej skóry. Są nimi: olej z opuncji, który wspomaga odżywienie, olejek sosnowy – wspomaga oczyszczanie, olejek z kadzidłowca – wspomaga regenerację i tonizuje oraz olej z mirry, który wspomaga odnowę. Dodatkowo, a właściwie przede wszystkim, maska oparta jest na mieszance czterech glinek, aby zapewnić ultra delikatną akcję detoksu skóry. Mamy tu więc brazylijską białą glinkę (oczyszcza i rozjaśnia cerę), szybko absorbującą glinkę bentonitową (oczyszcza i peelinguje skórę), czystą glinkę kaolinową (nawilża) oraz bio-mineralną zieloną glinkę (oczyszcza, wygładza zmarszczki i pory). 
Cały skład:
WATER (AQUA), BENTONITE, GLYCERIN, HAMAMELIS VIRGINIANA (WITCH HAZEL)
WATER, MAGNESIUM ALUMINUM SILICATE, KAOLIN, CALCIUM CARBONATE, SQUALANE,
PYRUS MALUS (APPLE) FRUIT EXTRACT, METHYL GLUCETH-20, MONTMORILLONITE,
NIACINAMIDE, XANTHAN GUM, VERBASCUM THAPSUS LEAF EXTRACT, CHAMOMILLA
RECUTITA (MATRICARIA) FLOWER/LEAF EXTRACT, LAVANDULA ANGUSTIFOLIA
(LAVENDER) EXTRACT, SAPINDUS MUKUROSSI PEEL EXTRACT, VERBASCUM THAPSUS
EXTRACT, PLANKTON EXTRACT, BOSWELLIA CARTERLI OIL, COMMIPHORA MYRRHA
OIL, PINUS SYLVESTRIS LEAF OIL, OPUNTIA FICUS-INDICA SEED OIL, ORYZA
SATIVA (RICE) POWDER, PANTHENOL, ALLANTOIN, TOCOPHERYL ACETATE, HEXYLENE
GLYCOL, ETHYLHEXYLGLYCERIN, ASCORBYL GLUCOSIDE, CAPRYLYL GLYCOL, UREA,
YEAST AMINO ACIDS, BETAINE, DIPOTASSIUM GLYCYRRHIZATE,
LEUCONOSTOC/RADISH ROOT FERMENT FILTRATE, DISODIUM EDTA, INOSITOL,
TAURINE, TREHALOSE, HYDROXYPHENYL PROPAMIDOBENZOIC ACID, ALPHA-ISOMETHYL
IONONE, LIMONENE, METHYLISOTHIAZOLINONE, PHENOXYETHANOL, FRAGRANCE
(PARFUM), TITANIUM DIOXIDE (CI 77891) 

 
Podobnie jak w przypadku niebieskiej wersji mamy i tutaj ciężki słoiczek zawierający 50 gram maski (cena 199zł – efekty na szczęście ją usprawiedliwiają, dodatkowo często mamy promocje w Sephora czy Douglasie). Zupełnie inny jest natomiast zapach: tutaj dość specyficzny, nieco mdły, lekko kwaskowy, jabłkowy pomieszany z wonią glinki. Zdecydowanie bardziej ujął mnie aromat zamknięty w niebieskim pudełku bowiem tam odnajdziemy mieszankę kokosów i orzechów, ciut karmelu i ciasteczek. Ten tutaj nie podoba mi się aż tak bardzo choć na pewno dla wielu będzie bardzo przyjemny, ot kwestia gustu.
Maskę, o dość lejącej konsystencji która z czasem może nico podsychać, jak to glinka (proponuję wtedy mieszać ją z odrobiną wody lub hydrolatu), należy nałożyć na czystą skórę twarzy i pozostawić do całkowitego wyschnięcia. Moment ten jest zdecydowanie zauważalny ponieważ maska zamienia się w zupełnie suchą postać. Po tym czasie zmywam bezproblemowo maskę letnią wodą. Podoba mi się fakt upakowania do wnętrza drobin, które podczas usuwania maski delikatnie pilingują skórę (zdecydowany plus). Bardzo podoba mi się, że produkt pozostawia skórę świetnie oczyszczoną od nagromadzonych zanieczyszczeń dzięki czemu skóra jest gładka. Znajdziemy tu też efekt nawilżenia jednak dla mnie głównym wątkiem jest tu niewiarygodne wręcz oczyszczenie. Aktualnie stosuję zieloną maskę raz w tygodniu a w międzyczasie raz do dwóch –  wersję niebieską.

Przyznam, że maski Glamglow pozytywnie mnie zaskoczyły i są bez wątpienia odkryciem roku 2014.

Obsession