Popularne wpisy

Chanel Eyes Collection
Zobacz Wpis
Chanel Hydra Beauty
Zobacz Wpis
Burberry Complete Eye Palette
Zobacz Wpis
Na górę
9 sty

Mary vs Betty od TheBalm

Na początku była Mary, która w blogosferze i na polskim youtubie jest już produktem z etykietą “kultowy”. Wszystko co jej przypisują się zgadza, absolutnie nie  ujmuję żadnej z jej zalet. Od ponad dwóch lat mam przyjemność z dość dużą częstotliwością nakładać ją na szczyty kości policzkowych i na  rynienkę nad górną wargą.  Uwielbiam szampański blask który daje i uważam, jak wielu, że jest to absolutnie i niezaprzeczalnie produkt, który powinna mieć w swojej kosmetyczce każda kobieta.
Mary ma siostry –  Cindy i Betty, ale póki co nie spotkały się one wszystkie razem, na razie są u mnie w dwójkę. A skoro są to postanowiłam pokazać jak wypadają obok siebie i jakie znajdziemy tu różnice a widać je na pierwszy rzut oka i rzeczywiście są dość spore…

…na tyle, że długo nie mogłam dać szansy brunetce Betty. Kupiłam ją ponad rok temu podczas wyprzedaży i przyznam się, że większość swojej u mnie bytności przeleżała w kartoniku a następnie  na dnie szuflady. Jakiś czas temu mnie tknęło by ją odnaleźć i rozpocząć używanie. Teraz żałuję, że stało się to tak późno 😉

Przy opakowaniach nie zamierzam zatrzymywać się na dłużej. Jak zawsze w przypadku TheBalm i tutaj mamy urocze, retro opakowania. Metalowe (a raczej imitujące metal) okrągłe opakowania a na na nich nadruk sióstr w stylu pin up girls – blondynki Mary i brunetki Betty. Osobiście jestem na tak, bardzo przyjemne dla oka. W środku prawdziwe rarytasy…
Mary – Lou Manizer o wielofunkcyjny puder rozświetlający w odcieniu szampańskiego, neutralnego  złota co sprawia, że powinien sprawdzić się przy wielu typach karnacji. Pigmentacja jest tu wprost nieziemska, wystarczy bowiem nabrać odrobinę na pędzel, aby uzyskać piękny efekt delikatnego rozświetlenia (bez nachalnych wielkich drobinek). Konsekwencją nałożenia na poszczególne partie twarzy jest efekt pięknej, skrzącej i dość jednolitej tafli. Można go nakładać na powiekach – dla rozświetlenia spojrzenia,  na kościach policzkowych – dla promiennego wyglądu cery, na dekolt, ramiona – dla podkreślenia lub nadania subtelnego rozświetlenia a także na całą twarz – jako wykończenie makijażu wieczorowego. Mary to prawdopodobnie najbardziej uniwersalny produkt jaki miałam w swojej kosmetyczce.

Betty – Lou Manizer to puder brązująco-rozświetlający (czy też koloryzowany rozświetlacz?) o pięknym złocisto-miedzianym, ciepłym kolorze, który wpada w dość pomarańczowe tony, przynajmniej tak wygląda na pierwszy rzut oka. Właśnie to ten kolor z pudełka sprawił, że miałam duże opory co do  stosowania Betty. Zupełnie niepotrzebnie jak się okazuje. Nakładam go na wykonturowaną wcześniej twarz dla podrobicie konturu i uzyskania idealnego rozświetlenia, słowem otrzymujemy tu idealną taflę (podobnie jak przy Mery), z tymże o zupełnie innym kolorze. Faktura równie miękka i jedwabista, ładnie się blenduje i nie tworzy plam. Miałam obawy czy ten kolor sprawdzi się na mojej aktualnie bladej twarzy, jednak okazało się że i tym razem moje niepokoje były niczym nieuzasadnione. Pięknie dodaje blasku.
Cena jednostkowa każdego produktu wynosi około 60-65PLN, w zależności od miejsca. Polecam polowanie na wszelkie wyprzedaże, tym bardziej, że produkty TheBalm pojawiły się także w Douglasie a tam jak wiadomo często raczą nas promocjami. O wydajności nie sposób dyskutować bo ta jest wysoka, nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się zużyć całość produktów choć ponad dwuletnia Mery ma szansę dotknąć za jakiś czas dna opakowania.
A tak kolory prezentują się na skórze w przypadku jednego, zdecydowanego nałożenia oraz podczas roztarcia. Prawda, że piękne?

Obsession