Choć podkładowych ulubieńców mam już kilku nie zaszkodzi pozyskiwać nowe obszary 😉 Tym bardziej temat cieszy gdy okazuje się, że znalazło się nowego kandydata, który zagości w top ten najlepszych podkładów… mowa o nowości
Diorskin Nude Air.
W 2009 roku powstał podkład Diorskin Nude. Obecnie dla sztuki naturalnego makijażu otwiera się nowy rozdział. Gama Diorskin Nude Air oferuje pierwszy podkład łączący funkcję serum z substancjami pudrowymi, nadający cerze perfekcyjny wygląd. Podkład przywraca urodę i przynosi uczucie komfortu jak podmuch świeżego powietrza. Efekt idealnej, naturalnej skóry jest natychmiastowy. Korekcja cery jest zadziwiająco skuteczna i dyskretna. Skóra oddycha i tryska zdrowiem. Czyż nie brzmi to wszystko fantastycznie? Musiałam przekonać się na własnej skórze a prolog niechaj zdradza wydźwięk całego wpisu 🙂
Miałam okazję przekonać się jak świetnie sprawuje się podkład i puder gamy
Diorskin Nude Air i dziś zamierzam podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami na temat dwójki: podkładu
Diorskin Nude Air w odcieniu 020 (229 zł/ 30ml) oraz słonecznego pudru
Diorskin Nude Air Tan (225 zł/ 10g), który posiadam w odcieniu 002. W dzisiejszym wpisie goszczą też poniekąd nowości kolekcji
Dior Kingdom of Colors Spring 2015, które w pełnej krasie zaprezentuję w kolejnej zaplanowanej notce. Dziś uchylam jedynie rąbka tajemnicy 🙂
Diorskin Nude Air to ultralekki podkład do twarzy. Po raz pierwszy Dior wykorzystuje w formule podkładu technologię Oxygen Activ stanowiącą innowacyjne połączenie olejków roślinnych, witamin i substancji mineralnych. Natleniony olejek z pęcherzykami powietrza nasyca komórki życiową energią a pobudzona od wewnątrz skóra oddycha i odzyskuje urodę. Olejek z żurawiny o dużej zawartości nienasyconych kwasów tłuszczowych zapewnia skórze niezbędne antyoksydanty, przyczyniając się skutecznie do jej promiennego wyglądu. Cera staje się aksamitna, zdrowa, a koloryt wyrównany.
Podkład posiadam w odcieniu 020 i jest to jeden z sześciu dostępnych odcieni. Precyzyjna, wyprofilowana pipeta odlicza za pomocą kroplomierza odpowiednią porcję fluidu o niespotykanej delikatności i lekkim, pudrowym, nienachalnym i dodatkowo przyjemnym zapachu. Wystarczy kilka kropel aby osiągnąć perfekcję z efektem naturalnej skóry. Podkład jest bardzo lejący w związku z tym wypracowałam sobie najlepszą z możliwych dla mnie metod aplikacji: nakładam kilka kropel wewnątrz dłoni a następnie maczam końcówkę pędzela i nakładam kolistymi ruchami na twarz. Nakładanie pipetą bezpośrednio na pędzel typu flat top niestety nie sprawdza się z uwagi na strukturę bowiem podkład zostaje ekspresowo wchłonięty we włosie pędzla. Sprawdza się tu także bardzo dobrze aplikacja palcami ale jakoś w przypadku tego podkładu bardzo lubię pracę pędzlem i tak go zawsze nakładam.
Diorskin Nude Air nie zawiera talku więc konsystencja z lotnymi olejkami pozostawia na skórze samą lekką aksamitno-półmatową, pudrową woalkę (jako posiadaczka cery suchej nie widzę konieczności utrwalania makijażu pudrem). Wystarczy już mała porcja by uzyskać efekt cery aksamitnej, gładkiej i ujednoliconej. Jest to produkt z gatunku porządnie kryjących więc nie używam w tym przypadku korektora punktowego na miejsca, które wymagają zakrycia; podkład radzi sobie z tym wszystkim znakomicie. Substancje rozpraszające światło w połączeniu z pigmentami poddanymi witryfikacji zapewniają idealną korekcję i nadają skórze równomierny wygląd i promienny blask przez cały dzień. To pierwszy mój podkład marki i jestem naprawdę bardzo miło zaskoczona, znajduję tu bowiem wszystko to co oczekuję od podkładu.
Prócz wspomnianego podkładu w gamie Diorskin Nude Air odnajdziemy pudry, w wersji sypkiej i kompaktowej (tutaj utrwalające makijaż a także tzw. słoneczne).
Diorskin Nude Air Tan stosuję do podkreślenia szczytów policzkowych w zastępstwie do bronzera. Mój kolor oznaczono numerkiem 002 i stanowi go ciepły bronzer z dodatkiem mnóstwa migoczących, rozświetlających i złotych drobinek. Drobiny widoczne są głównie w opakowaniu, natomiast na skórze nie są już tak eksponowane, dodają jedynie ładnego blasku.
Diorskin Nude Air zapewnia efekt „oddychający” i sprawia, że cera nabiera nowej witalności. Naturalna opalenizna, którą zafundowałam sobie podczas ostatnich wakacji
klik staje się coraz bardziej intensywna, a jednocześnie delikatna i przezroczysta za każdym ruchem pędzelka. Produkt zapakowano w klasyczne dla marki, srebrne, tłoczone puzderko i wyposażono w mały pędzelek kabuki, który idealnie nakłada i blenduje produkt. Sama jestem wielką fanką tych rozwiązań o czym wspominałam już dawno temu przy okazji wpisu na temat
Diorskin Nude Tan Matte klik.
A tak podkład i puder Diorskin Nude Air o wspomnianych odcieniach prezentuje się na skórze… Jestem pełna zachwytów (sądząc po wpisach które licznie występują w sieci nie jestem w tych zachwytach odosobniona); zapowiada się idealne lato 🙂 Buziak dla wszystkich 🙂