Popularne wpisy

Chanel Eyes Collection
Zobacz Wpis
Chanel Hydra Beauty
Zobacz Wpis
Burberry Complete Eye Palette
Zobacz Wpis
Na górę
21 lip

Najpiekniejsze bronzery na lato [III]

…,które posiadam w swojej kolekcji.

 

 
Zgodzę się, że jest na rynku sporo innych, równie pięknych czy też nawet piękniejszych ale to co posiadam w zupełności mi wystarcza dając szeroki wachlarz możliwości w ciągu całego roku. Wpis jest jednak kontynuacją letniej serii klik i klik stąd taki a nie inny tytuł, dodatkowo produkty takie w tym okresie stosuje do “opalania” skóry jak i modelowania twarzy.
Bronzer to produkt który absolutnie uwielbiam, na równi lub bardziej niż róże (właściwie to trudno wskazać co bardziej) dlatego w mojej kosmetyczce mam sporo tego typu produktów. A jakie są moje ulubione i te które polecę? Z pewnością miejsce znajdzie się tu dla kilku kultowych pozycji jak: Benefit Hoola,  brązująca baza Chanel czy ziemia egipska Bikor ale to nie wszystko, zobaczcie.

Benefit Hoola [klik] znany jest chyba wszystkim. To matowy puder brązujący, który posiada genialny kolor, pozbawiony ciepłych tonów, co idealnie sprawdzi się przy konturowaniu twarzy. Chłodny, jasny odcień z którym bardzo łatwo się pracuje, który dobrze się rozciera, stapia się z karnacją i wygląda naturalnie. Można nim też subtelnie opalić twarz większym i bardziej puchatym pędzlem. Ma bardzo uniwersalny odcień, który pasuje do różnych odcieni skóry.

Soleil Tan De Chanel [klik] czyli brązująca baza pod podkład to kolejna z moich ulubionych, letnich propozycji w dodatku w postaci kremu co jeszcze bardziej potęguje moje do niej uwielbienie. O tej bazie Chanel krążą już legendy. W środku sporych rozmiarów opakowania znajdziemy kremową, bardzo gęstą bazę brązującą która ma śliczny złoto-brązowy kolor. Nadaje się zarówno na całą twarz jak i do jej konturowania. Zapewnia efekt muśnięcia słońcem: solo to złocista, półmatowa cera pełna blasku a w połączeniu z podkładem wzmocniony jego kolor dla efektu świetlistej opalenizny. Myślę, że sprawdzi się w przypadku każdego typu cery.

Ziemia Bikor Egyptische Erde czyli kolejny klasyk. Uwielbiam ją tak mocno, że aktualnie w moim posiadaniu znalazło się kolejne jej opakowanie. Ziemia Egipska marki Bikor jest pudrem świetnie sprawdzającym się w każdym typem cery. Kosmetyk można nakładać na twarz nawet w dziewięciu warstwach. Warstwa pierwsza wyrówna koloryt skóry delikatnie ją rozświetlając. Każda kolejna stopniowo przyciemni skórę, tworząc naturalnie wyglądającą opaleniznę. Ziemia Egipska jest zarówno kosmetykiem upiększającym jak i pielęgnacyjnym ponieważ zawiera w swym składzie m.in. hydrolizat kwasu hialuronowego, ester witaminy E, masło shea, palmitynian retinylu (trwalsza forma witaminy A), olej arachidowy i olej z nasion jojoby. Mimo, że pierwsze wrażenie z uwagi na kolor w pudełku może nas nieco odstraszyć, wykończenie jest bardzo naturalne i skóra rzeczywiście wygląda jak “muśnięta słońcem”. 

 

Diorskin Nude Air i Diorskin Nude Tan Matte czyli dwa metalowe puzderka od Dior.

Diorskin Nude Air Tan stosuję do podkreślenia szczytów policzkowych w zastępstwie do bronzera. Mój kolor oznaczono numerkiem 002 i stanowi go ciepły kolor z dodatkiem mnóstwa migoczących, rozświetlających i złotych drobinek. Drobiny widoczne są głównie w opakowaniu, natomiast na skórze nie są już tak eksponowane, dodają jedynie ładnego blasku. Diorskin Nude Air zapewnia efekt „oddychający” i sprawia, że cera nabiera nowej witalności. Naturalna opalenizna, którą zafundowałam sobie podczas ostatnich wakacji staje się coraz bardziej intensywna, a jednocześnie delikatna i przezroczysta za każdym ruchem pędzelka  [klik]

Diorskin Nude Tan Matte  z numerkiem 003 to kolor  zdecydowany i myślę, że jest to propozycja dla osób o średniej do ciemnej karnacji; tonacje natomiast brązowe z domieszką lekko pomarańczowych (całość mocno przypomina mi ziemię egipską od Bikor). Efekt na buzi szalenie mi się podoba. Jest  świeżość i lekkość z pełni matowym i niezwykle aksamitnym wykończeniem. To co widzicie na zdjęciu [klik] to rezultat dwóch delikatnych pociągnięć kabuki tak więc mimo, że wynik można stopniować jest tu dość pokaźna pigmentacja.
Sypki brązujący puder mineralny “Warmth” Bare Minerals. Niechęć (zupełnie niepotrzebną) większości może budzić kolor, który ukazuje się naszym oczom zaraz po otwarciu odkręcanego wieczka ale uspokoję Was, jest on niezwykły i w zależności od naniesionej na skórę twarzy ilości uzyskamy efekt lekkiego muśnięcia słońcem lub zdecydowany (co pokazałam na zdjęciach [klik]) bez szalonej pomarańczy. Bronzer prócz funkcji oczywistej pełni też rolę rozświetlacza bowiem w swych strukturach zawiera moc rozświetlających, złotych drobinek. Wystarczy odrobinka, dosłownie szczypta, aby uzyskać bardzo intensywne i widoczne podkreślenie na twarzy. Efekt? Pięknie rozświetlona i promienna buzia, jak po wakacjach nad lazurowym wybrzeżem.

MAC Cosmetics o nazwie Global glow to bardziej rozświetlacz niż produkt do konturowania ale gdy mam ochotę na bardzo delikatny efekt sięgam właśnie po niego. To mineralny puder opisany na stronie oficjalnej jako “neutral tan with silver sheen” a w stanie faktycznym mozaika lekkiego, zdecydowanie miedzianego i ciepłego koloru (po zmieszaniu bo w opakowaniu przeważa jednak to zimne sreberko) z mnogą ilością złotego i srebrnego shimmeru, na tyle jednak drobnego, że na finiszu uzyskujemy zdecydowany połysk bez widocznych, błyszczących drobin  [klik]

MAC – Alluring Aquatic Collection Bronzer Extra dimension “Aphrodite’s shell” (Limited Edition)  jest miękki, jedwabisty a intensywność koloru można z powodzeniem stopniować aż do uzyskania średniego, złotego brązu (efekt kilku pociągnięć i nałożenia palcem znajdziecie tutaj  [klik]). Efekt jest delikatny i bardzo ładny, nie zamierzam się jednak nad nim rozwodzić z uwagi na fakt, że produkt pochodzi z edycji limitowanej.


Kolejny, limitowany (nie znaczy że nie do zdobycia np. na aukcjach internetowych) to puder Artdeco Bronzing Powder Compact SPF 15 (Limited Edition) czyli bronzer, który nie dość że został zapakowany w piękne opakowanie to jeszcze na dodatek wytłoczono w jego strukturze palemki, liście i ważkę. Struktura jest tu miękka, miałka, lekka a kolor usłany milionem migoczących i niewielkich drobin; całość bardzo przyjemna. Post uwieczniający wszystko znajdziecie pod linkiem  [klik] Odcień tego pudru określiłabym jako neutralny – pasuje do mojej cery, nie jest ani zbyt ciepły, ani chłodny.

I ostatni nabytek, który bez problemu zakupicie w drogerii ponieważ jest to nowość w szeregach Max Factor czyli róż, który z powodzeniem można stosować jak bronzer czyli Creme Puff Blush 25 Alluring Rose. To brązowy róż dlatego śmiało zastąpi nam bronzer. Jest piękny bo usłany mnóstwem złotych, rozświetlających drobin, bardzo lubię takie rozwiązania [klik]


Poniżej możecie zobaczyć jak bronzery wyglądają w opakowaniu i na skórze a w linkach, w tekście odnajdziecie osobne wpisy dotyczące poszczególnych produktów (w znacznej części opatrzone zdjęciem jak bronzer wypada na twarzy). Lubicie bronzery i nie wyobrażacie sobie bez nich letniego makijażu?



Obsession