Popularne wpisy

Chanel Eyes Collection
Zobacz Wpis
Chanel Hydra Beauty
Zobacz Wpis
Burberry Complete Eye Palette
Zobacz Wpis
Na górę
9 gru

Urban Decay Vice 4

czyli kolejna, limitowana  odsłona paletki Vice

 

Sama konstrukcja i oprawa wizualna paletki to prawdziwe cacuszko. Co
prawa jest to cacuszko plastikowe niemniej nie odbiera to mu
niewątpliwego uroku i niepowtarzalności. W zależności od kąta padania
światła kolory zmieniają się tu jak kameleon, raz są zdecydowanie
zielone by za chwilę mienić się wszystkimi odcieniami niebieskiego.
Wydaje się, że na tym koniec? nic bardziej mylnego bo mamy tu też brąz i
burgund wraz ze złotem, no prawdziwe dzieło sztuki. Całość tworzy
zagadkową pajęczynę wewnątrz której ukryto dwadzieścia kolorów, z czego
część jest zupełnie nowych i limitowanych. Vice4 występuje w super
płaskim pudełeczku, wykończonym wypukłym wzorem przypominającym popękaną
taflę szkła, ułożoną warstwowo na matowo-czarnym wieczku. Intensywny,
metaliczny barwnik nadaje etui hipnotyzujący wygląd przywodzący na myśl
oleistą kroplę ropy naftowej i daje przedsmak zawartości opakowania.
Dołączone etui pozwala ochronić ten cenny skarb lub przechowywać pędzle.

 

 

Urban Decay Vice4 (cena 349PLN zawiera paletę dwudziestu cieni każdy o wadze 16g, dwustronny pędzelek Shadow and Crease Brush
oraz etui). Paletka z tak szeroką gamą kolorystyczną daje cały wachlarz możliwość. Jest to paletka bardzo wszechstronna bowiem
daje szansę stworzenia lekkiego, dziennego makijażu a także czegoś
extra na wieczór, zarówno w kolorach neutralnych jak i  bardzo szalonych. Dodatkowo rozpiętość kolorów i wykończeń jest na tyle
bogaty, że naprawdę pomysłów można mnożyć i nie powinno nikomu ich
zabraknąć. Sama upodobałam sobie wszystkie brązy, śliwki, fiolety,
beże, korale, grafit i złoto. Zielenie i turkusy to nie jest to czego
szukam jeśli chodzi o makijaże oka ale nie wykluczam wykorzystania
także i tych kolorów podczas cieplejszych miesięcy roku, czyli wiosną i
latem. Sama, na potrzeby wpisu, zdecydowałam się na wariację na temat
fioletów i odrobiny burgundu (czy jak kto woli marsali). W tym celu
wykorzystałam trzy z  (aż!) dwudziestu  dostępnych kolorów w paletce.
Zdecydowałam się na przepiękny kolor Pandemonium opisany jako “metallic plum with iridescent micro-glitter”,  Underhand czyli satynowy “burgundy-brown” oraz lawendowy Harlot “metallic lavender”.
Co mi wyszło z tego połączenia możecie zobaczyć poniżej. Nie
wykluczam, że w przyszłości zmaluję też  oko w kolorach ukochanych
brązów i wielowymiarowego grafitu i złota, choć muszę stwierdzić z całą
stanowczością, że jeśli chodzi o makijaż oka to z całego blogowego
światka, w tego typu wpisach czuję się najsłabiej.
Co znajdziemy po za tym w kolorowej dwudziestce:  garstkę matów (choć nie one tu królują) – Discreet czyli przybrudzony fiołkoworóżowy kolor z powodzeniem do stosowania na całą powiekę jako kolor bazowy dla dalszych zabaw kolorami;  Bitter z pogranicza brązu i rdzawej pomarańczy. Dalej satynowe wykończenia: Bones czyli satynowo-perłowy, chłodny i lekki róż mieniący się zielonymi refleksami w zależności od kąta padania światła; Framed  prawdziwa satynowa subtelność w kolorze beżowym-nude;  Delete czyli czekoladowa rozkosz z mnóstwem migoczących na złoto drobin. No i coś co jest myślą przewodnią czyli wszelkie metaliczne, frost’owe i glitterowe wykończenia: Grip lekki, półprzezroczysty, chłodny szarak/taupe z mnóstwem migoczących na  srebrno drobin, prawdziwa piękność, która nada charakteru niejednemu makijażowi oka. Deadbeat czyli grafitowy, intensywny kolor z mnóstwem miko glitterów w kolorze srebra. Beat Down – głęboki metaliczny fiolet z niebieskimi tonacjami. Fast-Ball metaliczna, koralowa brzoskwinka z delikatnym shimmerem mieniącym się na złoto (bardzo podobna do Rose gold od Kobo). 1985 – metaliczna fuksja z fioletowi tonacjami. Grasshopper czyli butelkowa, metaliczna zieleń, natomiast ta przybrudzona z lekko złotą poświatą to C-Not. Arctic jest nieziemsko na pigmentowanym turkusem z elementami lśniących, srebrnych drobin. Robbery to przepiękne stare złoto dodające mnóstwa metalicznego blasku powiece. Flame to złote drobiny zatopione w mieszance pomarańczowego koralu. Low jest idealny na co dzień. Mimo, że zawiera mnóstwo srebrno-fioletowe glitteru jest subtelną i piękną błyskotką. Crowbar to mój kolejny faworyt. Znajdziemy tu mix złota, oliwkowej zieleni i głębokiego brązu.
Same cienie są miękkie i z łatwością się nimi pracuje. Pigmentacja?  Tak jak zawsze w przypadku marki Urban Decay jest na najwyższym poziomie. Można się nawet pokusić o pominięcie bazy a i tak uda się wyczarować intensywny w kolorze makijaż oka. Zobaczcie wszystkie kolory z bliska. Co sądzicie o tej wersji palety Vice?

 

 

Na ustach moja ukochana i kończąca właśnie swój “żywot” pomadka L`Oreal Rouge Caresse  101 Tempting Lilac  klik
Obsession