Popularne wpisy

Chanel Eyes Collection
Zobacz Wpis
Chanel Hydra Beauty
Zobacz Wpis
Burberry Complete Eye Palette
Zobacz Wpis
Na górę
27 lut

Malediwy i SriLanka 2016

Tak naprawdę, to nigdy nie mieliśmy w planach podróży do państwa wyspiarskiego na Oceanie Indyjskim. Kojarzyły mi się ze słońcem, turkusową wodą, relaksem i… wysokimi cenami. Pół roku temu kliknęliśmy jednak promocyjne bilety i rozpoczęliśmy naszą przygodę
W międzyczasie, po sprawdzeniu cen, temperatur, dostępności wysp na których moglibyśmy się zatrzymać, doczytaniu, że to kraj w 99% muzułmański, przyszło zwątpienie. Zadawaliśmy sobie mnóstwo pytań: czy był to dobry wybór, czy da się spędzić dwa tygodnie mając okrojony budżet, jak to wszystko zorganizować (w końcu spośród ponad tysiąca wysp i atoli trudno podjąć decyzje) i co my tam właściwie będziemy robić (nie jesteśmy typem plażowiczów)? W związku z licznymi znakami zapytania ostatecznie postanowiliśmy wakacje podzielić na pół i pierwszą część spędzić na wyspach a drugą część na SriLance, która położona jest zaledwie godzinę drogi lotniczej od Male (w ciągu dnia kursują liczne samoloty, więc nie stanowiło to problemu).

 

 

Dziś wiem, że mogłabym spędzić na wyspach dwa i więcej tygodni i nie nudziłabym się pewnie ni chwili. Po lekturze licznych blogów i uwzględnieniu faktu, że w piątki nie pływają promy pomiędzy poszczególnymi wyspami z uwagi na ich dzień wolny, wybraliśmy wyspę Guraidhoo. To mała wyspa z tubylcami. Dlaczego tam? Po pierwsze liczne wyspy i atole to resorty (kojarzycie maledwiskie domki na palach?), które są w niebotycznie wysokich cenach i rzecz jasna je odrzuciliśmy od razu. Po drugie dostępność promów, cena i możliwość w miarę łatwego dostania się na lotnisko. Dodatkowo dla nas zawsze atrakcją jest możliwość podpatrzenia jak ludzie żyją  na co dzień.

 

Powiem tak: ZAKOCHAŁAM SIĘ W TYCH WYSEPKACH! i chętnie wróciłabym tam ponownie. Krystalicznie czysta woda, wysokie temperatury, mili ludzie, możliwość snurkowania i nurkowania z podglądaniem podwodnego świata rafy koralowej, niezliczonej liczby kolorowych rybek, rekinów, żółwi, płaszczek, delfinów (fajnie mieć kamerkę Gopro), czyste plaże, rozmaite wycieczki, świeże ryby pieczone każdego wieczora na łupinach orzecha kokosowego i złowione kilka godzin wcześniej, świeże owoce rosnące w każdym przydomowym ogrodzie, to wszystko mnie urzekło. Przy dobrej organizacji czyli poświęceniu czasu na ogarnięcie wyjazdu jeszcze w Polsce, można spędzić tydzień czy dwa naprawdę za nieduże pieniądze. I naprawdę nie potrzeba do tego resortów, drinków z palemką i basenu, w końcu dostęp do oceanu dla wszystkich jest ten sam 😉

Czy są tu wady? Tak. Według mnie dwie istotne: problem ze śmieciami (jedna z wysp to wysypisko, na którym regularnie pali się całe stosy pozostawianych przez podróżnych śmieci), które widać od czasu do czasu na plaży czy wyspach. Ponadto religia, która sprawia, że część plaż ma oznaczenie “no bikini” i przebywają na nich kobiety w burkach lub hidżabach. Ponadto jest też to powód, że na wyspach nie kupisz i nie wwieziesz alkoholu (jest on dostępny jedynie na prywatnych plażach i rzecz jasna w resortach – podobno w cenie 20$ za drink;) choć tego nie sprawdzałam osobiście niemniej jestem skłonna w to uwierzyć).

 

 

 

Po sześciu dniach ładowania akumulatorów wyruszyliśmy na SriLankę, by coś pozwiedzać. W planach mieliśmy ruiny starożytnego pałacu i twierdzy zbudowanych na szczycie 180-metrowej, magmowej skały czyli Sigiriję, pola herbaty Lipton oraz dwa dni na plaży Mirissa i w wiosce rybackiej. SriLanka nie jest dużym państwem ale pokonywanie niewielkich odległości zajmuje naprawdę sporo czasu. Wszystko przez to, że ogólnodostępne środki transportu, czyli tuk-tuki, pociągi i autobusy to raczej stare i bardzo stare modele i nie osiągają zawrotnych prędkości. Z tego też powodu sporo czasu zajęło nam przemieszczanie się pomiędzy poszczególnymi atrakcjami.O świcie wyruszyliśmy na pola herbaty Sir Thomas’a Lipton’a. Widoki były przepiękne i chyba podobały mi się bardziej niż te, które widziałam w Malezji na polach herbaty. Na plus zaliczę również to, że spotkaliśmy tu kobiety, które własnoręcznie zbierają liście (takkk reklama nie kłamie 🙂 Tylko na Sri Lance zbiera się  herbatę w ten sposób. Wcześniej na Cejlonie uprawiana była przez Brytyjczyków kawa. Gdy w XIX wieku Cejlon zaatakowała rdza kawowa (rodzaj grzyba) większość upraw została zniszczona a następnie zastąpiona herbatą assam z Indii. Ostatnio nałogowo sprawdzam opakowania herbaty by dowiedzieć się skąd dokładnie pochodzi 🙂

 

 

Zbieranie listków herbaty, która rośnie na wzgórzach odbywa się obiema rękoma, a gdy w dłoni znajduje się już odpowiednia ilość liści, są one wrzucane do kosza lub worka, który kobieta ma na plecach .

tuk-tuk i nasz przemiły “przewodnik”

 

 

 

reklama nie kłamie;)

 

 

 

w fabryce herbaty zbudowanej w 1890 roku
degustacja

Ciekawostką jest wszechobecna używka. Głównym składnikiem są liście pieprzu żuwnego (pieprzu betelowego). Poza nimi w skład wchodzą: nasiona palmy areki, mleko wapienne lub pokruszone muszle małży oraz inne dodatki, których różnorodność, jak i proporcje poszczególnych składników są dobierane i modyfikowane w zależności od kraju. Popularnymi dodatkami są: goździki, kardamon, gałka muszkatołowa, anyż, kokos, cukier, syropy, wyciągi z owoców, które dodaje się w celu poprawienia smaku. Betel ma działanie orzeźwiające, lekko podniecające i lecznicze – zabijając pasożyty i odkażając przewód pokarmowy. Ubocznym skutkiem zażywania betelu jest jednak barwienie zębów na czarno, a śliny na czerwono, dlatego przemierzając ulice SriLanki co rusz natkniesz się na czerwone plamy na jezdni. Spróbowaliśmy tej używki. Smakowała liściem 😀 i lekko odświeżała jamę ustną.

klasycznie wszelkie jedzenie zawijają w gazety lub zapisany wcześniej papier, to się nazywa eko

 

pyszne królewskie kokosy w kolorze pomarańczowo-żółtym

 

targ rybny i najlepszy pieczony tuńczyk jaki jadłam

 

 

można też spróbować konsumpcji rekina

SriLanka to przemili i pomocni ludzie oraz świetna kuchnia, opierająca się głównie na ryżu, curry, rybach i owocach, czyli na tym co lubię najbardziej.

 

 

owoc drzewa bochenkowego, mango

 

 

 

owoc pandanu, sinqua

 

Sigirija czyli lwia skała i licznie zamieszkujące okolice małpki

 

😛
Obsession