Popularne wpisy

Chanel Eyes Collection
Zobacz Wpis
Chanel Hydra Beauty
Zobacz Wpis
Burberry Complete Eye Palette
Zobacz Wpis
Na górę
19 mar

URBAN DECAY Gwen Stefani

O czym myślisz gdy słyszysz nazwisko piosenkarki Gwen Stefani? Ja, z uwagi na to że muzycznie nie są to moje brzmienia,  myślę o pięknej kobiecie, jej intensywnie czerwonych ustach i platynowych włosach

Od początku swojej kariery Gwen Stefani była bardzo konsekwentna i budowała swój wizerunek w oparciu o platynowe blond włosy i czerwone usta. Jasne blond włosy i mocny kolor szminki w połączeniu z porcelanową skórą wyglądają bardzo ładnie, o czym Gwen Stefani bardzo dobrze wie. Gdy więc doszło do spotkania twórczyni marki Urban Decay i Gwen Stefani jasne było, że prędzej czy później światło dzienne ujrzy czerwona, soczysta pomadka,  sygnowana nazwiskiem piosenkarki. Tak powstały pomadki Rouge A Levres.

We współpracy powstało aż sześć kolorowych sztyftów (głównie czerwienie i burgund w cenie 99PLN) a ja pokażę Wam dziś dwa z nich. Będzie to wspomniana, klasyczna czerwień o numerze 714 oraz fuksja “Firebird”. Ta pierwsza jest kremowa i zdecydowanie matowa. Klasyk. Myślę, że jest to pomadka która kolorem i wykończeniem bardzo przypomina RiRi retro matte, która stworzona została dla Mac Cosmetics. Pomadka bardzo szybko zastyga na ustach i nosi się długie godziny. Całe szczęście nie ma tendencji do wysuszania ust ale dobra pielęgnacja przed aplikacją na pewno się przyda. Zupełnie odmienna jest fuksjowa “Firebird”. Pomadka jest nawilżająca, bardziej miękka dzięki czemu aplikacja jest zdecydowanie łatwiejsza. Ciekawy jest tu kolor, nie jest to bowiem odcień oczywisty. Wystarczy się dobrze przyjrzeć by zauważyć, że zarówno sztyft tak i kolor na ustach przykrywa soczysta powłoczka z różowo-purpurowymi refleksami. Warto dodać, że kolory są długotrwałe i nie do zdarcia. Z wiadomych względów “Firebird” schodzi szybciej, ale tylko jeśli chodzi o błyszczącą warstwę, kolor pozostaje na ustach długie godziny. Nawet na demakijaż trzeba przeznaczyć nieco więcej czasu.

Przy okazji wpisu odświeżyłam sobie produkty Urban Decay, które od dawna posiadam. Na policzkach widzicie więc róż “Quickie”, który bardzo lubię ale poszedł w zapomnienie (tylko dlatego, że posiadam zbyt dużo róży w swej kolekcji;) . Jest świeży i dziewczęcy i jest to kolor który najbardziej lubię nosić na policzkach. Ponadto na buzi mam podkład Chanel Les Beiges klik, na brwiach kredkę MAC Cosmetics “Tapered”, tusz Isadora Precision Mascara Deep black oraz cień w kremie Burberry Eye Colour Contour Rosewood z numerem 112, czyli wygodny sztyft pozwalający na precyzyjne oraz łatwe modelowanie i podkreślenie oka klik. Na policzkach dodatkowo odrobina Diorskin Nude Air Glowing Gardens Illuminating powder  z numerkiem 002 klik.

Czyż jest coś piękniejszego niż wiosna w energicznym, czasem wręcz neonowym kolorze?

Obsession