Popularne wpisy

Chanel Eyes Collection
Zobacz Wpis
Chanel Hydra Beauty
Zobacz Wpis
Burberry Complete Eye Palette
Zobacz Wpis
Na górę
15 paź

Urban Decay Naked Heat Eyeshadow Palette

Na tę nowość czekałam niecierpliwie odkąd ujrzałam pierwsze zapowiedzi (chyba był to czerwiec). Bardzo lubię palety Urban Decay Naked choć zawsze w każdej znalazł się odcień/odcienie, które niekoniecznie wykorzystam (no cóż takie prawdopodobieństwo przy dwunastu wkładach istnieje i jest całkiem spore). Tym razem jednak jest inaczej, tym razem mamy paletę pełną ciepłych kolorów, które sama uwielbiam i preferuję. Dlatego też,  w tym przypadku paleta mnie w pełni zachwyciła kolorami. Jakością również, bo wszystkie odcienie odznaczają się cudownie intensywną pigmentacją.

Naked Heat, bo tak nazywa się ta paleta, to dla mnie po prostu HIT. Pod każdym względem. To dwanaście zupełnie nowych odcieni w bursztynowo-brązowo-burgundowych tonacjach. Wśród nich ciepłe brązy, palona pomarańcz i bogata sjena. Od niezwykle gładkiego czerwono-brązowego matowego odcienia i migoczącej miedzi po głęboki, mieniący się brąz – ta paleta ma wszystko, czego potrzebujesz do stworzenia zmysłowego makijażu na dzień, intensywnego smoky na wieczór oraz tego wszystkiego, co pomiędzy. Mamy tu cztery metaliczne kolory, cała reszta to satyny, pearl shimmer zmieszane z matem lub coś pomiędzy, nie ma tu natomiast nic suchego i kredowego, czego pewnie nie lubi większość z nas. Odcienie te prezentują się niesamowicie na każdej karnacji i są niezwykle HOT. Moi faworyci to bazowy cień Ounce, wszystkie kolory metaliczne (Lumbre, Dirty Talk, Scorched i przepiękny Ember, który przeważa w zaprezentowanym makijażu), a także brązy Cayenne, En Fuego i Ashes.

Każdy odcień w palecie Naked Heat zawiera Pigment Infusion System, czyli autorską mieszankę składników, która nadaje każdemu odcieniowi jego aksamitną konsystencję, bogaty kolor, prawdziwą trwałość i łatwość blendowania. W palecie znajdziesz następujące odcienie: Ounce czyli połyskującą kość słoniową, Chaser – jasny matowy beż, Sauded – delikatna matowa terrakota), Low blow czyli matowy brąz), przepiękny, koralowy rose gold Lumbre, które śmiało można nanieść także jako róż na policzki, He Devil czyli matowa palona czerwień, Dirty talk – metaliczna palona czerwień, Scrches – metaliczna głęboka czerwień ze złotym mikrobrokatem, Cayenne – głęboka, matowa terrakota), En fuego – matowy burgund, Ashes, który jest matową czerwono-brazowa odmianą i Ember czyli głęboki, metaliczny miedziany burgund.

Tak gorąca paleta wymagała perfekcyjnej obudowy. Każdy najdrobniejszy nawet element przywołuje gorący efekt tej kolekcji odcieni, nawet sposób otwierania pudełka. Szata graficzna opakowania sprawia wrażenie, że przez pionowe żaluzje patrzymy na upalny, gorący zachód słońca. Opakowanie zaprojektowane jest jak pudełko do zapałek, wysuwa się, aby ujawnić paletę, a na spodzie zaprezentowane są zdjęcia 12 palonych odcieni.


/usta: błyszczyk  L’Absolu Rôses od Lancôme w kolorze 132 Caprice/

Obsession