Popularne wpisy

Chanel Eyes Collection
Zobacz Wpis
Chanel Hydra Beauty
Zobacz Wpis
Burberry Complete Eye Palette
Zobacz Wpis
Na górę
29 gru

Podsumowanie 2017 roku

Zazwyczaj nie robię takich podsumowań ale w tym roku miałam na to ogromną ochotę. Głównym powodem była oczywiście chęć podzielenia się tym co kosmetycznie mnie zachwyciło ale nie ukrywam że motorem do wpisu była opcja aktualizacji blogowej zakładki “podróże”. Tych w mijającym roku było naprawdę sporo co cieszy mnie niezmiernie bo wyjazdy to jest coś co dodaje mi skrzydeł i hmmm, jakkolwiek to zabrzmi, sensu życia. Czekam absolutnie tylko na to by móc przekroczyć kolejne granice, poznać nowych ludzi i zmienić otoczenie. Postanowiłam więc powrócić do aktualizowania wspomnianej zakładki, tym bardziej że już za kilka miesięcy do paszportu zostanie wbita kolejna pieczątka, tym razem z USA a dokładniej rzecz ujmując z wymarzonego Nowego Jorku (jupi). Na pewno więc będę chciała poświecić temu wydarzeniu kilka wpisów gdzieś na przełomie maja i czerwca. Póki co powrócę do tego co zaoferował mijający 2017 rok, a jeszcze wcześniej do końcówki 2016 roku. Wtedy to odwiedziłam jedno z najmniejszych, wyspiarskich państw – miast, które położone jest na Morzu Śródziemnym, czyli Maltę. To był taki, krótki, powakacyjny wypad, na który zdecydowaliśmy się z uwagi na tanie połączenia lotnicze z Poznania. Słowo, które bardzo dobrze opisuje tę wyspę to skała wapienna, która jest tam wszechobecna. Generalnie miasto przyjemne i cieszy mnie niezmiernie fakt, że udało nam się zobaczyć Azure Window (Lazurowe Okno), które już nie istnieje ponieważ w marcu tego roku uległo całkowitemu zawaleniu na skutek erozji. Lazurowe okno było symbolem Malty i było obowiązkową atrakcją turystyczną, ze względu na swój wyjątkowy kształt. W kulturze masowej ten cud natury był znany z serialu HBO “Gra o Tron” (okno było scenografią ślubu Daenerys Targaryen i Khala Drogo w pierwszym sezonie międzynarodowego hitu; pojawiło się także w innych filmowych produkcjach).

Ale wróćmy me meritum czyli 2017 roku. W marcu wybraliśmy się poprzez Amsterdam, dalej Chiny (Kanton) na wyspiarskie Filipiny. Co prawda nie mieliśmy w planach odwiedzania tej części Azji ale że nadarzyła się kolejna cenowa okazja na tanie bilety lotnicze, nie zastawialiśmy się długo. Tutaj z uwagi na znaczne odległości pomiędzy poszczególnymi wyspami, postawiliśmy na kluczowe atrakcje turystyczne. Odwiedziliśmy Palawan oferujący piaszczyste plaże z krystalicznie czystą wodą rozciągają się wzdłuż całej linii brzegowej (nasza ulubiona to Nacpan beach). Przez wyspę Palawan przepływa rzeka, nie taka zwykła rzeka, ale podziemna. Można się wybrać na przejażdżkę po jej wodach, wśród skał otaczających łódź z każdej strony. Rafy koralowe pełne tropikalnych ryb są idealnym miejscem do nurkowania i snurkowania, Świetnym sposobem na spędzanie czasu na Filipinach okazał się być island hopping czyli całodzienna wycieczka łodzią i przemieszczanie się od jednej plaży do drugiej, z laguny do laguny, od głównej wyspy do wielu małych wysepek leżących tuż u jej wybrzeży.

Drugą wybraną przez nas wyspą był Bohol z takimi atrakcjami jak porośnięte zielenią Czekoladowe Wzgórza czy podglądaniem małych, uroczych i dziko żyjących tarsierów. Jednak największą z atrakcji było niewątpliwie pływanie z największymi z przedstawicieli rekinów i największą rybą na świecie czyli z rekinami wielorybimi, na oddalonej o około 60km od Boholu wyspie Cebu (Oslob). Z innych fajnych miejsc polecam przepiękną plażę Dumaluan beach znajdującą się na Pangalo Island, która połączona dwoma mostami z Boholem. Generalnie Filipiny to raj dla tych, którzy uwielbiają piaszczyste plaże, słońce, nurkowanie i snurkowanie.


Zupełnie odmienną formą podroży była dla nas samochodowa i mocno rodzinna wycieczka do Czarnogóry. Generalnie fajny wypad jednak nie mam zamiaru powtarzać tego typu wakacji. Samochodem oczywiście chętnie się gdzieś udam ale niekoniecznie w rejony morza Adriatyckiego. Twierdzenie o rzekomych plażach, które licznie w tam występują jest dla mnie nadużyciem. Owszem, spodziewałam się niewielkich, kamienistych powierzchni wtłoczonych w lądzie ale jeśli chodzi o miasto Herceg Novi, w którym stacjonowaliśmy, te plaże to głównie beton, jeszcze raz beton no i mnóstwo ludzi co na dłuższą metę może męczyć. Rzecz się lepiej ma w przypadku urokliwej Zatoki Kotorskiej. Tu podobało mi się bardziej choć ilość ludzi równie przytłaczająca (mówi to osoba, która wybiera się do NYC hehe). Na plus pyszne, prawdziwe jedzenie, jak oliwa z oliwek, owoce morza, soczyste figi, sery, pieczywo no i oczywiście czerwone wino, z którego słynie Czarnogóra.

Niespodzianą okazał się być wyjazd do Pragi na zaproszenie marki marki Tiffany & Co. Obszerny wpis relacjonujący to wydarzenie znalazł się już na blogu więc odsyłam go Was do niego – klik. Warto też w tym miejscu wspomnieć o niewątpliwie wielkim wydarzeniu jakim było wprowadzeniu po 15stoletniej przerwie nowego zapachu marki Chanel czyli Gabrielleklik.

Z krajowych wypadów warto napisać o weekendowym wyjeździe do spa na zaproszenie marki Yonelle. Zanurzony w lesie nad brzegiem rzeki Narew Hotel Narvil Conference & Spa to wspaniałe miejsce obdarzone niezwykłą energią pochodzącą wprost z natury. Hotel ten to połączenie eleganckiego hotelu, nowoczesnego centrum konferencyjnego i ekskluzywnego spa. Bardzo miło spędzony czas, nie dość że w świetnym, kobiecym towarzystwie to dodatkowo z “prelekcją” Kasi Miller, niezwykle pozytywnej osoby.

Kosmetycznie rok 2017 też był owocny. Trudno napisać o wszystkich ulubieńcach mijającego roku bo po prostu byłoby ich za dużo. Postanowiłam więc wyłonić top of the tops kosmetyków, które były absolutnie hitami. Jeśli chodzi o pomadki to wygrywa Rouge Interdit marki Givenchy w odcieniu 06 Rose nocturne, bardzo oryginalny i przepiękny odcień zgaszonej róży. Niech najlepszą rekomendacją będzie fakt, że z końcem roku sztyft pomadki sięgnął dna. Cóż, nie pozostaje mi nic innego jak zakup kolejnej bowiem nie wyobrażam sobie bez niej makijażu. Więcej o Rouge Interdit marki Givenchy przeczytacie tutaj. Jeśli chodzi o róż to ten rok należał do Chanel i kolekcji Coco Code z przepięknym, morelowym odcieniem usłanym złotymi drobinkami czyli Elegance – klik. Na wyróżnienie zasługuje także marka Glamglow i jej wspaniały, lekki i mocno rozświetlajacy krem-żel Glowstarter Mega Illuminating Moisturizer klik.

 

Edit: jeszcze tak cały czas z tyłu głowy miałam treść, że zapomniałam o wspaniałym blenderze marki Givenchy. To najlepsza gąbeczka do nakładania podkładu jaką kiedykolwiek miałam Więcej o niej w tym wpisie.

Podsumowując uznaję ten rok udany za co jestem niezmiernie wdzięczna. Owszem kopiąc głębiej znajdę kilka niuansów ale niechaj będą nauką na następny rok. Kolejny, 2018, to dla mnie przede wszystkim spełnianie podróżniczych marzeń a więc wyjazd do Nowego Jorku, ponieważ wszelkiego typu wojaże dają mi możliwości zdobywania doświadczenia i poznawania wspaniałych miejsc i ludzi. Co do bloga mam kilka kwestii do przeanalizowania i zapewne odmiennego podejścia do sprawy, ale to czas pokaże. Tymczasem wszystkiego dobrego w nowym roku dla Was wszystkich.

Obsession