YSL Les Sahariennes Bronzing Stones to nowość w mojej kosmetyczce. Dawno nie prezentowałam na blogu bronzera w kamieniu, z tej prostej przyczyny że tak naprawdę na co dzień używam chyba tylko dwóch ulubieńców, czyli Sisley Phyto-Touche Illusion d’Été klik oraz Terracottę od Guerlain w moim idealnym odcieniu 03 natural (wersja klasyczna klik i wersja wodoodporna klik). Dziś do tego grona dodaję przepiękny ocieplający skórę twarzy bronzer YSL Les Sahariennes Bronzing Stones w odcieniu 2 fire opal.
YSL Les Sahariennes Bronzing Stones to ultralekki puder brązujący. Po nałożeniu na wybrane partie skóry jest jak muśnięta słońcem, pozostaje idealnie gładka i promienna, a złotobrązowy blask nadaje zdrowy i naturalny efekt. Z powodzeniem produkt może być nakładany na skórę całej twarzy (preferowałabym latem gdy buzia jest opalona) lub na wybrane partie (czyli tak jak robię to w czasie jesienno-zimowych chłodów). Efektem (który można budować) jest złocista tafla, która przepięknie rozświetla skórę. Puder dostępny w trzech odcieniach dla każdej karnacji natomiast sama zdecydowałam się na kolor pośredni (fire opal) i to był bardzo dobry wybór. Kolor jest cieplutki i usłany złotymi drobinkami. Les Sahariennes Bronzing Stones to bronzer, który zapewnia ciepły odcień i rozświetlenie dlatego pięknie prezentuje się na skórze. Na pochwałę zasługuje także strona wizualna produktu. Mamy tu złote puzderko, sporych rozmiarów lusterko wewnątrz, pędzelek, welurowy woreczek i pięknie tłoczony symbol YSL.
.