Nie sądziłam, że po tylu latach, jakikolwiek produkt makijażowy jest mnie w stanie aż tak zaskoczyć. A jednak… pojawił się na horyzoncie nowy podkład od marki Estée Lauder i przepadłam.
Estée Lauder Futurist Hydra Rescue Foundation zapakowany w miękka tubę zakończoną pompką, zawiera w sobie aż 35ml produktu. Wnętrze jest raczej lekkie w swej strukturze i lejące. Efekt na skórze z kategorii nieco mokrych, dlatego mimo posiadania suchej skóry lubię go delikatnie przypudrować (zwłaszcza teraz gdy mamy za oknem upalne dni; używam do tego celu meteorytów od Guerlain). Efekt jak dla mnie bomba! Gładziutka i ujednolica skóra już za pierwszą warstwą (ma dość konkretne krycie) oraz efekt blur. Taki też utrzymuje się przez cały dzień. Nie wysusza i nie wchodzi w zmarszczki. Tym jak prezentuje się na skórze przebił nawet mój ulubiony Healthy mix od Bourjois, choć myślałam że taki podkład nie ma prawa się wydarzyć.
Dużym atutem jest efekt nawilżający i pielęgnacyjny tego podkładu. Zastosowano tu przełomową formułę o zbawiennym oddziaływaniu na skórę, która pomaga jej w walce z niedoskonałościami, zapewniając nieskazitelny wygląd, uczucie nawilżenia oraz całodzienny blask. Nasycony wodą jonizowaną stworzoną w laboratoriach Estée Lauder, technologią probiotyczną oraz nasionami chia, Futurist Hydra Rescue koi zaczerwienienia i podrażnienia, błyskawicznie i trwale nawilża skórę i chroni ją przed zanieczyszczeniem i przeciwutleniaczami.