Dziś słów kilka o zdzieraku, którego udało mi się dorwać podczas mojej pierwszej pieszej wycieczki do perfumerii Marionnaud. Urzekła mnie urocza, liściasta tubka w kolorze pistacjowym. Cena równie urocza bo wynosząca 18 polskich złotych za 150ml specyfiku. Skład taki sobie, zaklejony był w znacznej mierze przez naklejkę, której dla przyzwoitości odklejać w sklepie nie chciałam. Odkleiłam w domu i oczom mym ukazała się pokaźna lista, niekoniecznie naturalna. Owszem wysoko mamy olejek kokosowy i migdałowy, ale w parze z nimi PEGi, SLS i parabeny. No troszkę tego jest. Niemniej moja niewrażliwa cera ma sobie to za nic (no prawie ;) dlatego ochoczo zabrałam się za stosowanie tej jakże słodkiej mieszanki. A słodko jest bo po otwarciu tubki następuje eksplozja kompozycji składającej...
Czytaj dalej
0 Komentarzy