Popularne wpisy

Chanel Eyes Collection
Zobacz Wpis
Chanel Hydra Beauty
Zobacz Wpis
Burberry Complete Eye Palette
Zobacz Wpis
Na górę
12 paź

Teddy bear od Clinique

Może być amerykański, błękitny, brunatny, himalajski, polarny, może być też pluszowy czy jak ten tutaj w postaci podłużnej paletki cieni. Sześć pierwszych pozycji pominę bo o tych możecie dowiedzieć się więcej z programów typu National Geography traktujących o życiu dzikich zwierząt; z pluszaków dawno temu wyrosłam pozostawię więc te zabawy młodszym skupiając się na ostatniej pozycji by nie odbiegać od tematyki bloga 😀 Mowa będzie więc o misiu w jego bardzo przyjemnym wydaniu, paletce o nazwie Teddy Bear, która w uroczym, metalowym opakowaniu zawiera cztery harmonijnie zestawione matowe kolory, a więc jeden biało kremowy cień, dwa beże w tym jeden karmelkowy i ciemny, czekoladowy brąz, i która jest jedną z sześciu czwórek od Clinique.

 
 
 
Ostatnio dość mocno szarpnęłam się na brązy, które zawsze wielbiłam ale porzuciłam po tym jak swego czasu wyczytałam, że postarzają i wywołują efekt zmęczonego oka. Źródło pochodzenia tego stwierdzenia na tę chwilę nie jest mi znane bo było to dawno temu ale utkwiło na tyle w pamięci, że na jakiś czas porzuciłam stosowanie moich ulubieńców. Od pewno jednak czasu nic sobie z tego nie robiąc odnotowałam wielki powrót :] I tak nie dalej jak kilka dni temu chwaliłam się Wam pojedynczym cieniem Urban Decay (TUTAJ) a dziś też mam to w zamiarze, znaczy przechwalać się i wychwalać też bo paletka należy do jednej z moich ulubionych. Owszem! nie jest to pigmentacja powalająca, ale cienie świetnie się nakładają i blendują i fantastycznie trzymają powieki. Dają miękkie matowe i gładkie wykończenie o dość słabym nasyceniu (zwłaszcza odcienie jasne), które jednak bez problemu podbijemy bazą ku mojemu zadowoleniu. Paletka stanowi piękny zestaw do codziennego, klasycznego makijażu do pracy. Po 8h spędzonych za biurkiem śmiało można stwierdzić, że ich trwałość jest zadowalająca a na szczególne uznanie zasługuje brak zbierania się w załamaniach, na co zwracam uwagę.
Do opakowania prócz cieni dołączono pacynkę i pędzelek, które od biedy można użyć do poprawek jednak do makijażu właściwego ich nie używam. Krótka rączka jest jednak mało poręczna. Cena tego całego zestawu to według zapisów widniejących na stronie www producenta to 27 dolarów, natomiast według użytkowniczek wizaz.pl 160zł (podobna cena widnieje na douglas.pl). Nie jest niestety niska, mocno zastanawiałabym się nad wydaniem takiej kwoty na cienie, choć niewykluczone że skusiłabym się na tego słodkiego misia nawet jeśli byłby pozbawiony promocji, bowiem skradł moje serce. Skąd ja go mam? To wszystko przez moje wprawne szkiełko i oko, które jakiś czas temu złapało na sieci super okazję (TUTAJ)

Obsession