26
sty
Moja przygoda z zapachami Trussardi rozpoczęła się podczas krótkiego spotkania z flakonikiem My name. Było to dawno temu ale do dziś pamiętam wrażenia olfaktoryczne jakie zrobiła na mnie ta kompozycja. W My Name upakowano mnóstwo fiołka, dosłodzonego solidną dawką wanilii i migdałów, wszystko w otoczeniu aromatu bzu. Jak można się spodziewać całość tworzy gęsty, słodki i pudrowy obłoczek, który tak bardzo lubię. I choć dawno zapachu tego nie mam w swej toaletce wspomnienia są wciąż żywe i z uśmiechem na twarzy o nim myślę. Dalej poszło już z górki...
Czytaj dalej
0 Komentarzy