Z Miu Miu było mi dotychczas nie po drodze. Kilka lat temu, gdy marka wprowadziła pierwsze perfumy zapach kompletnie nie przypadł mi do gustu [klik]. Postanowiłam jednak zobaczyć jak to będzie w przypadku wiosennych kontynuacji. Sadząc po flakonie spodziewałam się zapachu lekkiego, świeżego i idealnie skrojonego na nadchodzące, ciepłe dni. Nie zawiodłam się. Miu Miu L’Eau Rosée tworzy kompozycja łagodnych kwiatów konwalii majowej i pączki czarnej porzeczki, ciasno otulone nutami wyrafinowanego piżma. Jak sugeruje nazwa, L’Eau Rosée to zapach żywy i świeży niczym rosa. Mamy tu wiosenną lekkość, świeżość i orzeźwienie. Kompozycja jest kwiatowa, czysta i radosna.

Flakon L’Eau Rosée zamienia i przeinacza schemat kolorów swoich poprzedników, zachowując interpretację twardego szkła i miękkiego matelassé, które wizualizują sprzeczności tkwiące w każdym zapachu. Bezbarwny, przejrzysty flakon unowocześnia legendarny kształt, nawiązując do bardziej klasycznego naczynia wód kolońskich. Szkło stało się przeźroczyste, aby ukazywać różowy płyn zapachu, kołnierz przybrał barwę granatową, a korek zwieńczony został matowym kremowym dyskiem. W filmie reklamowym nowego zapachu udział wzięły muza Miu Miu – Stacy Martin i modelka Sijia Kang. Autorem scenariusza i reżyserem jest Rebecca Zlotowski, która zgłębia fenomen eskapizmu, ekscesu i ekstazy dziewczyn, które dobrze się bawią. Stacy, znudzona ćwiczeniami baletowymi, zauważa kociaka, który gramoli się na parapecie. Jego ruchy są beztroskie, wyrażają chęć poznawania świata i pragnienie przygody.

/paznokcie lakier OPI Lisbon Suzi Chases Portu-geese/