Jeśli chodzi o zapachy Chanel to jest u mnie z nimi różnie… jedne lubię bardziej, inne mniej. Są takie, które czekają na swą kolej (marzy mi się zielona wersja Chance Eau Fraîche) ale dziś na warsztat wezmę Chanel Chance w wersji EDT. Ważne to tym bardziej, że wiele osób odczuwa zdecydowana różnicę pomiędzy EDP i EDT jeśli chodzi o intensywność nut, rozwijanie się zapachu jak i samą jego trwałość (to ostatnie raczej oczywiste).
A jaki jest Chanel Chance w wersji EDT? Według mnie wielowymiarowy choć wiem, że w stosunku do perfum nadużywa się tego słowa, ale ten naprawdę jest wielowątkowy. Potrzebuje bowiem czasu by odpowiednio rozwinąć się na skórze. Z początkiem uderza w nozdrza mocny, gorzki zapach mieszanki sporządzonej ze sporej ilości cytrusów i kwiatów (jaśmin, hiacynt) wespół z ostrym i wręcz gryzącym czerwonym pieprzem. Ta kompozycja jest naprawdę dosadna ale też pięknie skomponowana. Wielu upatruje w niej podobieństwa do innego zapachu marki Chanel, mianowicie do Coco Mademoiselle i obwinia wręcz o plagiat. Sama nie wiem jak się do tego ustosunkować. Jest w tym trochę prawdy ale ostatecznie nie potrafię zawyrokować, który zapach podoba mi się bardziej.
Trwałość jest bardzo dobra i lekki, wiosenno-gorzki zapach jest ze mną przez cały rok choć myślę, że czasem mam tendencję do nadużywania :>
Znacie Chanel Chance? Macie swój ulubiony “kolor”? 🙂