Postanowiłam wrócić do tematu, który podjęłam z końcem stycznia. Wtedy to radziłam się Wam w kwestii zakupów azjatyckich kosmetyków (KLIK), wtedy byłam białą kartą. Przez ten cały czas analizowałam sobie Wasze odpowiedzi, za które jeszcze raz serdecznie dziękuję, oglądałam kolejne videoblogi z Bangkoku, studiowałam wpisy w sieci. Z tego wszystkiego wyłonił mi się obraz o którym mam zamiar dziś troszkę napisać. Będzie to swoisty przewodnich po stolicy Tajlandii i moja ściąga podczas wyprawy, która już za kilka tygodni.
Co do zasady to postanowiłam skupić się głównie na produktach niedostępnych w Europie. Ok, owszem jesli natrafię na stoiska Nars, które są tam dość powszechne nie zamierzam odwracać głowy ;) Niemniej MAC i inne selektywne marki, których na lotniskach i w większych centrach...
Czytaj dalej
0 Komentarzy