Popularne wpisy

Chanel Eyes Collection
Zobacz Wpis
Chanel Hydra Beauty
Zobacz Wpis
Burberry Complete Eye Palette
Zobacz Wpis
Na górę
22 lut

Wiele hałasu o nic (?)

Do niedawna nie przeszło mi przez myśl, że moja opinia będzie miała taki wydźwięk. Początki były pełne zachwytów. Nic nie wskazywało nadciągającej katastrofy. O czym mowa? Revlon ColorBurst Lip Butter czyli nawilżające masełko o gamie pełnej kolorów. Mawia się, że to połączenie pomadki i balsamu do ust w jednym. Historia znana nie od dziś. Przez moje ręce przewinęło się kilka tego typu produktów, m.in. z logo L’oreal, Dior czy Celia. Bywało lepiej i gorzej, zazwyczaj znajdowałam mankament, który odwodził mnie od kolejnych zakupów tego typu mixów. Niemniej zachęcona opiniami pełnymi zachwytów, które napływały zewsząd (patrz blogi i vlogi) zakupiłam jedno masełko od Revlon (na szczęście nie w pełnowymiarowej cenie bo pozbyłam się jedynie 50% regularnej ceny, która w tym przypadku wynosi około 40zł). Dzięki sprawnie wykonanej transakcji w moje ręce trafił odcień z numerkiem 095-Creme brulee choć kolor czy smak z prawdziwym francuskim deserem niewiele ma wspólnego. Jest to typowy nudziak, lekko rozbielony, zresztą bardzo ładny…

Zapachu nie odnotowałam. Nawilżenie tak, trwałość na przyzwoitym poziomie i równomierne schodznie w trakcie upływających godzin bo tyle trzyma się bez jedzenia i picia na ustach. Konsystencja  na bogato łatwo sunąca po wargach (spokojnie można je pokryć bez udziału wspomagacza jakim jest lusterko) jest niezwykle miękka. I tu zaczynają się schody. O ile z początkiem stosowania wszystko było cacy, tak przy kolejnych ruchach miałam wrażenie, że sztyft za moment się złamie, zdeformuje, ulegnie destrukcji. Zresztą po 2 tygodniach tak się właśnie stało, mimo mojej ostrożności…
Wsuwanie i kolejne wysuwanie sztyftu to koszmar. Masełko jest wszędzie tam gdzie być nie powinno co powoduje, że za każdym razem “ratuję” temat dopychaniem go palcami we właściwe miejsce, używaniem chusteczek by unikać upaprania skuwki. Mimo wszystko po całym dniu pomadka wygląda  tak…
Doszło do tego, że używanie jej sprowadza się do delikatnego wysuwania i nakładania produktu palcem :/
Mam wrażenie, że już to kiedyś przerabiałam? A tak! w przypadku nudziakowej Celii. Z tym że ona to koszt na poziomie 10zł. Z uwagi na upierdliwą miękkość w obu przypadkach wydajność jest naprawdę kiepska (nie pomylę się jesli zapiszę, że częste i regularne używanie Revlon wystarczy na 2-3tygodnie). Cała ta uprzykrzająca życie zabawa sprawia, że nie mam ochoty na kolejne odcienie choć już miałam chęć porwać się na nowe zakupy. Na szczęscie (z niewiadomych mi powodów) temat troszkę odwlekłam a teraz mam pewność, że więcej po prostu nie chcę.
Obsession