Popularne wpisy

Chanel Eyes Collection
Zobacz Wpis
Chanel Hydra Beauty
Zobacz Wpis
Burberry Complete Eye Palette
Zobacz Wpis
Na górę
26 mar

Marcowe wyrzutki

Miało nie być posta bo mam dziś dzień zmęczonego kartofla (plus taki, że wychodzę już z wora :D), ale zainspirowała mnie Katarzyna, ta od kota, i tak ku prawdzie to nawet jej trochę zazdrościłam, że taka dzielna i mimo całej niechęci się w sobie zebrała i coś dla Was zmalowała, a ja nie. Stwierdziłam, echhh naprawie ten błąd, kopne się w tyły i jazda z tematem. A że przy okazji miałam chęć kopnąć reklamówkę zalegającą w łazience a wypełnioną po brzegi pustymi pudełkami, wpadłam na jakże błyskotliwy plan pokazania co też skutecznie udało mi się wykończyć w miesiącu marzec.

Na początek zabiorę głos w sprawie dwóch produktów firmy Dove, które pojawiły się u mnie z nadejściem pierwszych śniegów, tuż przed grudniowymi świętami. Pierwszy z nich to nowość, odżywczy żel pod prysznic, który, co deklaruje producent “ma sprawić, że skóra będzie promienna, jedwabiście gładka i głęboko odżywiona”. Generalnie dużo tu tych obietnic, i niespecjalnie chce mi się wierzyć tym zapewnieniom ale uważam, że rolę, którą produkt winien spełnić, spełnia należycie. To znaczy – jest wydajny, bardzo przyjemnie kremowy, zapach ma obłędny (typowy dla produktów Dove) i dobrze zmywa ciało. Mi tyle wystarcza by chętnie po niego sięgnąć ponownie, zresztą nie wiedzieć czemu mam jakiś taki sentyment do produktów tej firmy.
Kolejny produkt to antyperspirant w spreju. Niestety nie miałam możliwości sprawdzenia go w ekstremalnych warunkach, ale w tych z zimową aurą za oknem sprawował się dobrze. Nie podrażniał skóry (nawet i przede wszystkim po goleniu), pozostawiał na skórze delikatny zapach i powłoczkę, która, przynajmniej u mnie, bo słyszałam inne, blogowe głosy, nie brudziła ubrań (oj tego bym nie wybaczyła).
Podsumowując, taka sobie bardzo przyjemna, drogeryjna pielęgnacja, którą lubię.

Kolejnym, niekwestionowanym hitem, którego z ubolewaniem oddaję do śmieci chlip jest ta oto cudna, dodająca pałeka (z tej strony pragnę pozdrowić Panią, która wyszła dziś z propozycją współpracy polegającą na szerzeniu dobrego słowa o napoju energetycznym lol) Woda zapachowa Spray Eau d’ Energie Awakening
  • Nuty głowy: mandarynka, pomarańcza, owoce cytrusowe
  • Nuty serca: cyklamen, morela, jaśmin
  • Nuty bazy: piżmo, cedr

Niesamowicie odświeżający, o lekkim, niebywale długo pozostającym na ciele, zapachu produkt, który podbił moje serducho absolutnie wszystkim (prócz ceny 160zł), każdą jego cząstkę kocham i wrócę do niego, bo rozłąka ta długo trwać nie może. big lofff end forewer

Miałam 3 kroki Clinique, miałam i nie polubiłam, niby odpowiednio dobrane do mojej cery, niby z upierdliwym mydełkiem było wszystko cacy, krem też nie najgorszy, ale tonik??? brrrr
Co i jak by nam się kroki nie pomyliły w marszu, opisała fajnie na swoim blogu 4REMIERE więc właśnie tam je kierujcie
A tutaj jest Wiszi mleczko :]

Jakoś tak chyba w tym miesiącu często myłam buzię lol bo oto kolejny produkt do demakijażu i odświeżania się. Dobry, ale przydrogawy (około 14zł) a funkcjonuje podobnie jak jego rodzeństwo z Rossmanna. Wybieram opcje numer dwa za pięć złociszy.
Żółciutki tusz jest jednym z moich ulubieńców i znają go chyba wszyscy, a jak nie znają to poznać muszą koniecznie bo to jeden z najlepszych które można zgarnąć z drogeryjnych półek.

O pozostałych pisałam już, to się powtarzać nie będę: tutaj błyszczę a tutaj udaję zalotną

Uwaga! post naszpikowany (pod)linkami

Obsession