Wszyscy, którzy śledzą uważnie mojego bloga znają moje uwielbienie do cieni marki Laura Mercier KLIK. I choć doświadczenie z nimi mam może niewielkie tak ta mała iskra wystarczyła by wzniecić u mnie pożądanie, dlatego gdy tylko nadarzyła się okazja, upolowałam w promocyjnej cenie trzy nowe sztuki…
Rozpakowałam je dosłownie przed godziną, złapałam ostatnie porcje dziennego światła i postanowiłam Wam je pokazać.
Wybór na truskawie, bo tam dorwałam mocno promocyjną okazję, obejmował zaledwie kilka kolorów pojedynczych cieni Laura Mercier, w tym moje ulubione złoto, brązy i fiolety i w tym kierunku właśnie poszłam. Zaprezentowane kolory prócz nienagannej pigmentacji mają w sobie złoty pyłek, shimmer czy połysk (wykończenie luster) jak kto woli. Niestety zachodzące słońce nie pozwoliło uchwycić wszystkiego na próbkach tak jak trzeba więc poczekam na lepszy czas i łaskawe światełko a tymczasem pokaże Wam jak cienie prezentują się w opakowaniu.
Mamy tu szampańskie złoto o nazwie “Antique gold”, brązowe-złoto z etykietką “Temptation” oraz fiolet usłany złotem – “Chambord”. Czyż nie są piękne?