Długi czas nie było marki TheBalm na moim blogu. Nowości to dobry powód by nadrobić zaległości. Dziś pokażę z bliska paletę neutralnych cieni z palety Nude Dude oraz matową, płynną pomadkę Meet Matt(e) Hughes, która pokazała się ostatnio w ośmiu nowych odsłonach kolorystycznych.
Rozpocznę od Meet Matt(e) Hughes bo to dla mnie największe zaskoczenie. Pomadek matowych jest bez liku na rynku, firmy prześcigają się w tworzeniu jeszcze lepszych, jeszcze trwalszych formuł, generalnie wachlarz oferowanych produktów jest szeroki. Z ośmiu kolorów, o wdzięcznych nazwach nawiązujących do cech idealnego mężczyzny, mi w udziale przypadł jeden taki uczciwy, który jest intensywnym koralem. Kolor przepiękny, jedno pociągnięcie pokrywa wargi kolorem, by po chwili zastygnąć na pełen, niewysuszający mat. Honest, i jak przypuszczam cała reszta kolorów z gamy tych pomadek, po nałożeniu jest właściwe nie do ruszenia. Nie ściera się podczas delikatnych pocałunków, picia i jedzenia. Jest to jedna z najtrwalszych struktur, które znam. Jedyne z czym przegrywa to tłusta formuła, więc wieczorny demakijaż tylko z płynem dwufazowych lub olejkiem inaczej nie da się jej zmyć. Oczywistym jest, że przy okazji jedzenia tłustego posiłku również naruszy się jej struktura ale wszelkie inne pokarmy i napoje są jej niestraszne. Jeśli poszukujecie pomadki trwałej i o pięknym kolorze polecam przyjrzeć się Meet Matt(e) Hughes marki TheBalm. Podczas aplikacji standardowym aplikatorem zalecam zachować ostrożność i użycie np. pędzelka bo późniejsze poprawki mogą być nieco kłopotliwe, tzn. trudno tę pomadkę po prostu ruszyć. Zapach i posmak waniliowy ♥
Paleta dwunastu neutralnych cieni Nude Dude zawiera w sobie zarówno cienie o wykończeniu matowym, satynowym jak i drobinkowym (metalicznym). Z powodzeniem wykorzysta się ją do tworzenia delikatnych, dziennych propozycji jak i wieczorowych (gdy dodamy np. drobinę grafitowego koloru #fierce). Z całej tej kolorystyki najbardziej upodobałam sobie dwa kolory (choć całość mi kolorystycznie bardzo odpowiada), którymi wykonałam poniższy makijaż: #firm czyli kolor starego złota oraz bordowo-czekoladowy #funny, wszystkie o wykończeniu metalicznym. Praca z nimi jest bardzo przyjemna, zgrabnie nabierają się na pędzel i nanoszą na powiekę, z blendowaniem również nie ma najmniejszego problemu. Struktura jest miękka i satynowa i zalecałabym dobre otrzepanie pędzla, w przeciwnym razie może dość do osypywania się co w przypadku ciemniejszych kolorów co jak wiadomo może być kłopotliwe. Myślę, że to bardzo fajna propozycja dla osób które uczą się makijażu, jako taka pierwsza, profesjonalna propozycja, w której znajdziecie wszystko do wykonania makijażu oka. W zestawie prócz dwunastu kolorów znajdziecie też pędzelek do nakładania i być może delikatnego rozcierania oraz skośny, którym wykonacie kreskę (np. nakładając cień na mokro) oraz podkreślicie brwi (tutaj zalecałabym kolor #flawless dla blondynek oraz matowy #friendly dla brunetek i szatynek).
W makijażu użyłam również: podkład Dior Nude Air w odcieniu 020, puder Artdeco Sun Protection SPF50 wet&dry w odcieniu neutral 20 cool beige, produktów do stylizacji brwi marki Benefit klik, tuszu do rzęs Chanel Dimension 10 klik oraz pudru brązującego Guerlain 03 Naturel brunettes klik.