Popularne wpisy

Chanel Eyes Collection
Zobacz Wpis
Chanel Hydra Beauty
Zobacz Wpis
Burberry Complete Eye Palette
Zobacz Wpis
Na górę
16 wrz

Produkty, które się u mnie nie sprawdziły

czyli post z serii “powrotów nie będzie”.  Większość opakowań zużytych i tylko czekałam by uzbierać odpowiednią ich ilość by rozprawić się z produktami, które lekko mówią zalazły mi za skórę. Na pierwszy ogień idzie odżywka PRO FIBER od L’Oréal Professionnel “odnowa włosa” (65zł). Produkt skierowany jest do włosów poddawanych wielu inwazyjnym zabiegom (w moim przypadku to farbowanie i codzienne suszenie). Cała seria ma wyjątkowy zapach, na początku uwalnia pikantne nuty, a następnie przechodzi w słodki, ciepły zapach o silnych nutach esencji wanilii. Żeby nie było, bardzo polubiłam się z szamponem oraz serum w sprayu ale ta tutaj, odżywka bez spłukiwania (tak przynajmniej napisano na opakowaniu!) to jest nieporozumienie. Gwoździem była konieczność ponownego umycia włosów bowiem okazało się podczas suszenia czupryny, włosy są posklejane w strąki. Rzecz ma się oczywiście o niebo lepiej przy spłukaniu odżywki i tak zamierzam z niej korzystać ale wierzcie mnie, że to wydarzenie mocno mnie rozsierdziło tym bardziej, że spieszyłam się na pociąg. Edit: trudno o informacje w sieci, w jednym ze sklepów internetowych znalazłam informację o konieczności spłukania, ale czemu słowa na ten temat nie ma butelce a jedynie sugestia że spłukiwać jej nie trzeba? tego nie wiem. Edit 2: otrzymałam oficjalne informacje o konieczności spłukania odżywki! wątpliwości rozwiane.

vvv1

W przypadku drugiego produktu nie będzie ponownej szansy. Od top coat wymagam by ładnie się rozprowadzał, nie ściągał lakieru, nie bąbelkował i nie robił się zbyt szybko glutowaty. To wszystko odnajduję w  topie od Pro Nails, jednak mam problem z dostępem i zamówieniem go sobie do domu. To sprawia, że ciągle szukam czegoś nowego. Trafiłam na Deborah Asciugasmalto Rapido Top Coat  (około 23zł/ 11ml). Jak ten oto top bąbelkuje wszelkie lakiery to historia. Jeszcze z początkiem używania jest jako tako ale im dalej w las tym więcej przeszkód. Po całkowitym, dość szybkim wyschnięciu lakieru i topu powstają ogromne pęcherzyki, które sprawiają że trzeba manicure poprawić. Dodatkowo połowa butelki, które mi jeszcze pozostała zrobiła się jednym glutem, który uniemożliwia dalsze, wątpliwe zresztą, stosowanie. Do kosza.
vvv2

Zdaje się że blogosfera je lubi. Ja nie bardzo. Mowa o peelinach marki Lirene serii beauty collection (około 15zł/ 200ml), które występują powszechnie w kilku odmianach zapachowych: cukrowym żurawinowym (ten był dla mnie największą traumą), solnym kokosowym (aż na samą myśl mną trzęsie) oraz mango i brzoskwiniowym. Opakowanie na zdjęciu zupełne przypadkowe bo to jedyny egzemplarz, który mi pozostał, reszty bez żalu się pozbyłam. Zapach chemiczny, wydajność żadna i polietylen (tworzywo sztuczne) jako czynnik ścierający. Niestety podziękuję.

vvv3

I ostatni produkt, na który skusiłam się podczas któryś z wyprzedaży czyli Douglas Style & Shine – lakier do włosów. Irytujący i intensywny zapach na spółkę z brakiem jakiegokolwiek utrwalania sprawia, że nie wrócę do tej pozycji, po prostu znam lepsze o niższej cenie. Ciekawa jest też kwestia ceny lakieru. Zapłaciłam za niego 35zł (tak wydrukowano na pomarańczowej naklejce, co według mnie stanowiło promocje bo poniżej uznałam kwotę 59,90 za cenę wyjściową). Jakie było moje zdziwienie gdy dziś w sklepie online widzę ten produkt bez promocji za 35zł; hmm, dziwna sprawa. W każdym razie z podkulonym ogonem wracam do sprawdzonego i lubianego od lat lakieru Wellaflex, ten eksperyment się po prostu nie udał.

vvv5

Obsession