Popularne wpisy

Chanel Eyes Collection
Zobacz Wpis
Chanel Hydra Beauty
Zobacz Wpis
Burberry Complete Eye Palette
Zobacz Wpis
Na górę
19 sie

Huile Prodigieuse znaczy “cudowny olejek”

Kontynuując temat letnich miłości kosmetycznych nie sposób nie wspomnieć o suchym olejku od Nuxe. Występujący w dwóch odmianach – czystej i drobinkowej “Or” – do mnie przybył w tym drugim wariancie, idealnym na letnie miesiące i przez cały rok jako dodatek na wieczór. Mała butelka, która skrywa w sobie prawdziwe piękno…
Samo opakowanie jest szklane i równie urodziwe. Grube szkło, złota zakrętka i wszechobecny minimalizm w formie i treści to jest to co lubię. Olejek dostępny jest w dwóch pojemnościach – 100 i 50ml. Ceny są na tyle zróżnicowane, że trudno podać jedną konkretną. W zależności bowiem od miejsca (najlepiej poszperać w obszernych zasobach internetowych aptek i sklepów www) koszt mniejszej waha się od 50 do nawet 70złotych, natomiast większej butelki od 80 do nawet (bagatela!) 120złotych, co uważam za szaleństwo ze strony sprzedawcy. Grunt, że rynek rozległy i przy odrobinie czasu i szczęścia można trafić na naprawdę ciekawe promocje 🙂
Olejek należy zużyć w ciągu 12 miesięcy od pierwszego odkręcenia zakrętki, dlatego według moich szacunków wersja 50ml będzie w zupełności wystarczająca dla osób które jak ja używają tego typu produktów ze wzmożoną częstotliwością latem gdy skóra opalona jest słońcem, zimową porą natomiast bardzo oszczędnie, od wielkiego dzwonu. Jest to według mnie typowo wiosenno-letnia propozycja, która pięknie podkreśla skórę muśniętą słońcem.
Butelka posiada szyjkę zakończoną dziurką przez którą wylewa się dość wodnisty i lekki olejek. On sam zawiera według producenta 6 olejków roślinnych (z ogórecznika, dziurawca, słodkich migdałów, kamelii, orzechów laskowych i orzechów makadamia) oraz witaminę E i może być stosowany według potrzeb zarówno na skórę twarzy i ciała jak i na włosy. To ostatnie zastosowanie uważam jednak osobiście za lekkie szaleństwo, dlatego aplikację skierowałam jedynie na nogi, ręce oraz dekolt.

INCI w całości (nie mam powodów by nie wierzyć w to co mówi producent): Isopropyl Isostearate, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Coco-Caprylate/Caprate, Dicaprylyl Ether, Prunus Amygdalus Dulcus (sweet almond) Oil, Corylus Avellana (Hazel) Seed Oil, Mica, Camellia Oleifera Seed Oil, Silica, Parfum/Fragrance, Tocopherol, Cl 77891/Titanium Dioxide, Borago Officinalis Seed Oil, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, Cl 77491/Iron Dioxides, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Extract, Hypericum Perforatum Flower/Leaf/Stem Extract,  Solanum Lycopersicum (tomato) Fruit/Leaf/Stem Extract, Caprylic/Capric Triglyceride, Benzyl Salicylate, Buthylphenyl Methylpropional, Citronellol, Geraniol, Hydroxycitronella, Limonene, Linalool (N1005/E).

 
Olejek wylany na dłoń może nieco przerazić ilością drobin, które w sobie posiada. Mogę Was uspokoić. Lekki, nietłusty produkt wybornie sunie po skórze, ekspresowo się w nią wchłaniając i pozostawiając po złotej, brokatowej bombie jedynie delikatną, rozświetlająca powłoczkę, bardzo subtelną i podkręcającą opaleniznę. Nie jest to może produkt pierwszej potrzeby i niezbędny ale myślę, że stanowi miły, pielęgnacyjny dodatek, bowiem skóra jest po zastosowaniu nawilżona i niesamowicie aksamitna w dotyku. To wszystko oraz fakt posiadania przez olejek pięknego pudrowo-kwiatowego zapachu, który  trwa dość długo, sprawia że kosmetyk stał się moją pozycją obowiązkową i ulubioną podczas trwania ciepłych miesięcy.
Nie mam za dużego porównania z innymi produktami tego typu. Jedyny z jakim miałam wcześniej do czynienia to Sephora Sun Huile Divine, który okropnie i nieestetycznie zbierał się we wszelkich załamaniach, dlatego tak szybko jak go kupiłam tak szybko puściłam w świat, w obce ręce.
Ten tutaj od Nuxe to zupełnie inna bajka. Posiada bowiem wszystkie cechy, które sprawiają że z wielką przyjemnością będę do niego wracać i kojarzyć z latem…
Obsession