Opakowanie. Jak w przypadku wszystkich produktów kosmetycznych marki Burberry i tutaj króluje piękna krata wytłoczona na sztyfcie pomadki jak i na metalowym, ciężkim i bardzo eleganckim opakowaniu na magnes. Uwielbiam prostotę i elegancję, którą serwuje nam Burberry. No czyż nie jest to piękne, powiedzcie sami?

Burberry Kisses Lipstick (cena 129PLN) to cała, bogata gama kolorów spośród których posiadam przepiękną, malinową czerwień oznaczoną numerem 109 i opatrzoną nazwą Military Red. Jest to bardzo soczysty i intensywny kolor choć z powodzeniem natężenie barwy i krycie można budować dodając kolejne warstwy. Same pomadki Hydrating lip colour to bogate połączenie satynowych pigmentów i błyszczących polimerów, które pokrywają usta połyskującym kolorem. Lekka formuła wzbogacona o opracowaną przez markę Burberry mieszankę dzikiej róży, herbaty i lawendy z łatwością rozprowadza się na ustach, pozostawiając je nawilżone na długi czas.

Pomadka bardzo naturalnie wygląda na ustach co jest dla mnie ogromnym plusem. Ponadto ładnie, równo i bezproblemowo się rozprowadza. Kolejne zalety to fakt, że nie zbiera się w załamaniach, dlatego wygląda estetycznie i niezwykle kobieco. Usta wyglądają świeżo, są lśniące i soczyste przez długie godziny. Formuła, jak obiecuje producent i ja to potwierdzam, nawilża usta dlatego jest idealna dla moich często wysuszonych warg.

na zdjęciach równieWarm Glow Natural Bronzer 01 klik