Ostatnio często zdarza mi się sięgać po kremową formułę cieni. Na tyle mocno zachwyciłam się tym rozwiązaniem, że po pozytywnych doświadczeniach z Color Tattoos od Maybelline, wyciągnęłam z kosmetyczki wszystkie kolorowe kremy, które są w moim posiadaniu. Tak trafiałam na
Estee Lauder Double Wear Stay-in-place Shadow Cremes w odcieniu
Vintage Violet (nr 05), który swego czasu umieściłam w blogowej zakładce “wyprzedaż”, na szczęście dla mnie nikt się po niego nie zgłosił. To cień bardzo kremowy, mocno napigmentowany i idealny we współpracy. Nieznacznie, po upływie wielu godzin wchodzi w liczne załamania powieki które niestety posiadam, ale jego głównym atutem (prócz wspomnianych) jest kolor. To głęboki, shimmerowo-metaliczny burgund, śliwka, fiolet zmieszany z bordo, jak zwał tak zwał, pewne jest że jest piękny i idealnie wpasowujący się w jesienne klimaty.
5 gram jedwabistego kremu zapakowano w słoiczek z ciężkiego, grubego szkła i zamknięto złotą nakrętką. Aplikację można wykonać dwojako: albo za pomocą pędzelka albo bezpośrednio palcem, jedno jak i drugie zastosowanie jest łatwe i nie nastręcza problemów, również podczas blendowania. Cień bezproblemowo się rozcierania, nie pozostawiając żadnych plam.
Myślę, że z powodzeniem mogę go zasugerować wszystkim wielbicielom tej formy. Co prawda na stronie Estee Lauder próżno tych cieni szukać, ale widywałam je na portalach aukcyjnych (np. ebay około 15 funtów) czy zagranicznych sklepach internetowych. Na www EL aktualnie wskazuje cienie kremowe Stay-on Shadow Paint ale nie wiem czy jest to ten sam produkt, zresztą w tej gamie śliwki Vintage Violet nie znajdziemy.
A tak Vintage Violet prezentuje się na skórze oraz na powiece… Prawda że pięknie?
Skład: Isododecane, Dimethicone, Polyethylene, Hydrogenated Polyisobutene, Quaternium-90 Bentonite, Dimethicone Silylate, Octyldodecanol, Silica, Trihydroxystearin, Copernicia Cerifera (Carnauba) Wax, Propylene Carbonate, Triethoxycaprylylsilane, Lecithin, Tocopheryl Acetate, Various Colours.